Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 28 kwietnia. Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa
11/10/2012 - 08:58

Wojciech Knapik: Stary Sącz dostanie kulturalnego kopa

Po owocach mnie poznacie - mówi w rozmowie z Sadeczaninem.info Wojciech Knapik, nowy dyrektor Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari w Starym Sączu. Stery starosądeckiej kultury przejmuje aktywista organizacji pozarządowych i przyjaciel burmistrza.
Nie jest tajemnicą, że Pan i burmistrz Starego Sącza Jacek Lelek jesteście dobrymi kolegami. To nie zarzut, ale stwierdzenie faktu. To akurat może być pomocne w przyszłej pracy. Z drugiej strony może rodzić obawy, że w miasteczku tworzy się "układ". Co Pan na to?

- Ten „układ” nie tworzy się teraz, tylko zrodził się już dawno, gdy wspólnie zaczęliśmy w gminie Stary Sącz realizować różnorodne projekty, kulturalne, promocyjne, edukacyjne, społeczne. Stworzyliśmy kreatywny i skuteczny tandem. Okres naszej współpracy w sektorze pozarządowym wspominam więcej niż dobrze. Po wygranych wyborach mojego przyjaciela nie oczekiwałem żadnych propozycji. Jestem typem „pozarządowca” i Jacek dobrze zna mój krytyczny stosunek do niektórych urzędniczych nawyków i póz.

Czy burmistrz długo musiał Pana namawiać do przyjęcia funkcji dyrektora ośrodka kultury?


- Nie, nie musiał mnie długo namawiać. Znam poglądy burmistrza i wiem, że docenia on rolę kultury, wie jak ważną ma rolę w kształtowaniu lokalnej tożsamości i więzi. Nie będę mu także musiał tłumaczyć, że kultura winna tworzyć pożądany wizerunek czy wręcz markę Starego Sącza – miasteczka z klimatem. To raczej burmistrz długo wahał się czy to dobry pomysł, by złożyć mi propozycję i narazić się na zarzuty o nepotyzm, które prawie na pewno padną ze strony oponentów. Pewnie długo ważył „za i przeciw”. Wiem też, że szukał bardziej „bezpiecznych” pod tym względem kandydatur.

Jednym z ciekawszych wydarzeń w Starym Sączu jest zainicjowany przez Pana Festiwal Podróży i Przygody Bonawentura, którego dwie edycje przyciągnęły do sennego miasteczka sporą publiczność. Czy doświadczenie związane z jego organizacją pomogło w podjęciu wyzwania?

Organizując Festiwal poznałem z bliska i od kuchni Centrum Kultury I Sztuki im. Ady Sari. Odkryłem potencjał zmodernizowanej niedawno infrastruktury kulturalnej, z której mieszkańcy gminy mogą i powinni być dumni (odremontowany, stylowy budynek Sokoła). Miałem przyjemność współpracować z wieloma otwartymi i uczynnymi ludźmi. Sprawia mi dużo przyjemności i satysfakcji, że ten Festiwal przyjął się. Nawet przez moment nie pomyślałem, że mógłbym go organizować w jakimś innym miejscu. A przy okazji pokazałem, że można w Starym Sączu zorganizować wydarzenia, na które zjadą ludzie z odległych zakątków Polski i jeszcze zapłacą za bilety wstępu.

Stary Sącz ma Festiwal Muzyki Dawnej, jarmark rzemiosła i kilka innych cyklicznych imprez, wspomniany Festiwal Bonawentura. Czego, Pana zdaniem, brakuje starosądeckiej kulturze?

Może rozmachu, może pewności siebie. Na pewno dobrej promocji. Pewnie także odwagi do poszukiwań poza głównym nurtem kultury popularnej, na ciekawych, niszowych jej rubieżach. Pewnym problemem Starego Sącza jest to, że jest typowym miastem satelickim dla pobliskiego, dużo większego Nowego Sącza. W takim przypadkach najczęściej obserwujemy drenaż kulturalny mniejszej miejscowości przez większe miasto, które z natury rzeczy ma bogatszą i bardziej różnorodną ofertę kulturalną. To bardzo typowe zagrożenie, które powinniśmy starać przekuć się w swoją szansę. Bowiem „przepływy” w kulturze nie odbywają się wyłącznie w tych samych, na wieki wieków ustalonych kierunkach.

Ma Pan pomysł na to jak dać Staremu Sączowi "kulturalnego kopa", żeby było o nim głośno poza najbliższą okolicą?

Mam. Będą nowe projekty. Teraz chciałbym dla nich pozyskać szersze grono sprzymierzeńców, dlatego nie jestem skłonny by je medialnie „spalić” zanim ujrzą światło dzienne. OK, zdradzę kryptonim jednego z ważnych dla mnie projektów; „Pannonica”. Ten termin znany jest prawie każdemu kto interesuje się botaniką, a wywodzi się ze starożytnych czasów. Ta nazwa jest jak strzałka, która pokazuje kierunek „na południe”. Czyli jakby stanąć w starosądeckim rynku i patrzeć w kierunku ulicy Sobieskiego, która dalej zamienia się w Węgierską.
Mogę natomiast obiecać, że "Sądeczanin" jako pierwszy dowie się o wszystkim.

Główny problem kultury w małych miasteczkach i gminach to finansowa mizeria. Dyrektorzy domów kultury narzekają, że niewiele mogą mając do dyspozycji niewielkie budżety, które ledwie wystarczą na stroje dla lokalnych zespołów folklorystycznych. Jest na to rada?

Według mnie nie tyle jest to kwestia wielkości budżetów, co wizji i pomysłów na dobre spożytkowanie dostępnych pieniędzy publicznych. Patrząc na programy imprez organizowanych przez wiele samorządów nie widać za bardzo kryzysu, ani skłonności do oszczędzania. Raczej widzę swoistą rywalizację na „gwiazdy”. Kto ściągnie do siebie głośniejsze nazwisko. Skoro na takie jednorazowe wydarzenie z udziałem celebrytów wydaje się nierzadko większość gminnego budżetu na kulturę, to raczej nie wypada skarżyć się na mizerię finansową. Nie mówię już o tym, że nie na tym chyba polega rola instytucji, która ma wspierać rozwój kultury na poziomie lokalnym.
Kto wie czy nie bardziej istotna niż wielkość środków jest stabilność i ciągłość finansowania. A to gwarantuje jednostce, którą będę kierował umowa, którą zgodnie z nową ustawą (znowelizowana w 2011 r. ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej - przyp. Red.) zobowiązany byłem zawrzeć z burmistrzem. Ważnym elementem mojego programu jest animowanie oddolnych inicjatyw i rozwijanie potencjału tkwiącego w środowisku lokalnym. Dlatego pieniądze na stroje ludowe czy instrumenty muzyczne też muszą się znaleźć.

Działając w Stowarzyszeniu Brama Beskidu, a także prowadząc własną działalność wyspecjalizował się Pan w pozyskiwaniu środków pozabudżetowych. Ma Pan sposoby na to, żeby swoje umiejętności wykorzystać dla starosądeckiej kultury?

Nie będę tu odkrywczy. Jest szereg źródeł, programów, z których samorządowe jednostki kultury mogą pozyskiwać środki na kulturę. W tej materii liczy się skuteczność i wytrwałość. Trzeba przygotowywać wiele wniosków, być przygotowanym na to że część z nich nie uzyska dofinansowania. I nie zrażać się. Skuteczność można zwiększyć jeśli wciągnie się w ten proces partnerów społecznych. Bywa bowiem tak, że niektóre programy preferują organizacje pozarządowe przed samorządowymi jednostkami kultury. Ja akurat nie tylko to rozumiem, ale wręcz pochwalam. Dlatego będę zachęcał wszystkie organizacje działające w obszarze kultury do ścisłej współpracy w walce o te dodatkowe środki.

Jest Pan z wykształcenia geografem, z wyboru aktywistą organizacji pozarządowych, z pasji podróżnikiem, a zaczynał Pan karierę w Optimusie. Nie zabraknie krytykantów, którzy powiedzą, że człowiek bez doświadczenia w tak zwanej "kulturze" nie powinien kierować instytucją kultury. Co by Pan na to odpowiedział?

Nic, nie chciałbym na to tracić energii. Zacytuje krótkie: „po owocach ich poznacie”. Nie nalegałem na maksymalny okres powołania. Mam przekonanie, że nie potrzebuję aż tak długiego czasu do udowodnienia, że burmistrz i Rada Miasta nie pomylili się.

Od czego zacznie Pan zmiany w starosądeckiej kulturze?

Od wysłuchania kilku mądrych ludzi. Pilnych decyzji wymaga kino. Niepostrzeżenie, praktycznie zawiesiło działalność typowo kinową, więc trzeba się zastanowić, czy w takiej formule jak dotąd było potrzebne starosądeczanom.
Rozmawiała Monika Kowalczyk


Wojciech Knapik jest absolwentem geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, ma tytuł MBA i ukończone studia podyplomowe w WSB NLU. Jest autorem lub współautorem wielu opracowań i ekspertyz z zakresu rozwoju lokalnego na zlecenie wielu samorządów w południowo-wschodniej Polsce. Animator i popularyzator sektora pozarządowego. Pomysłodawca projektu "Stary Sącz i Lewocza - karpackie miasteczka z klimatem", zaprojektował dużą część "starosądeckich szyldów". Jest Przewodniczącym Rady Lokalnej Grupy Działania "Brama Beskidu" w Starym Sączu. Ostatnio kierował Regionalnym Ośrodkiem Europejskiego Funduszu Społecznego w Nowym Sączu. Zapalony podróżnik, miłośnik gór i muzyki etnicznej.






Dziękujemy za przesłanie błędu