Mój kolega leży na torach i chce popełnić samobójstwo. Fałszywe alarmy zmorą służb ratowniczych
Ratownicy po odebraniu alarmistycznego zgłoszenia próbowali jeszcze raz skontaktować się z rozmówcą, który nagle zakończył połączenie, ale telefon nie odpowiadał. Na ratunek natychmiast wyruszyli strażacy-ochotnicy z Królowej Górnej i Mystkowa oraz ratownicy PSP z Nowego Sącza, policjanci oraz pracownicy służby ochrony kolei.
- W Królowej Polskiej przeszukano torowisko na długości około 1,5 kilometra i pobliski teren – powiedział portalowi Sądeczanin.info bryg. Marian Marszałek, rzecznik prasowy sądeckiej PSP – Sprawdzono także tunel kolejowy. W związku z prowadzoną akcją spowolniono jadące w tym kierunku pociągi. Żadnej osoby nie odnaleziono.
Dzień wcześniej ratownicy byli też alarmowani o rzekomej próbie samobójczej na moście św. Kingi w Starym Sączu. Kilkanaście minut po godz. 17.00 otrzymali oni zgłoszenie od mężczyzny, który przekazał służbom, że jego kolega chce skoczyć z mostu. I podobnie, jak w poprzednim wypadku bardzo szybko rozłączył się.
W kierunku mostu św. Kingi oraz mostu na Popradzie, nieopodal starosądeckiego ronda, pospieszyły służby ratownicze. Policjanci i strażacy PSP z jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 2 z Nowego Sącza oraz strażacy ochotnicy ze Starego Sącza sprawdzili obie przeprawy i teren wokół nich. Oczywiście nikogo nie odnaleziono.
- To zgłoszenie zakwalifikowaliśmy jako złośliwy alarm fałszywy – dodaje rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
To zgłoszenie było praktycznie identyczne jak to, które ratownicy odebrali 17 grudnia ubiegłego roku. Wtedy też jakiś rozmówca wzywał pomocy opisując wypisz, wymaluj tą samą sytuację.
Zobacz także: Bawił się z policjantami i strażakami w kotka i myszkę.
Sprawcę tych fałszywych alarmów, który do działań angażuje wiele służb ratowniczych szuka policja. Najprawdopodobniej służby ratownicze stawia na równe nogi, co jakiś czas, ta sama osoba.
(MACH), Fot. arch. Sądeczanin.info