Sądeckie absurdy: trasa rowerowa zamiast łączyć odcina dzieci od Parku [WIDEO]
O problemach przedszkola wywołanych sposobem poprowadzenia trasy pisaliśmy w publikacji Prawo rowerzysty nad prawem przedszkolaka
Teraz trasa znów zamiast łączyć to wadzi, a to za sprawą faktu, że przy trasie zlokalizowany jest Park Rekreacji Przestrzennej. Bardzo obrazowo opisał problemy nasz Czytelnik. List zamieszczamy poniżej. Jednocześnie wybraliśmy się w teren z kamerą i – niestety – wszystkie te uwagi się potwierdzają.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z prezydentem Ludomirem Handzlem. Okazuje się, że samorządowiec doskonale wie jak wygląda przebieg trasy rowerowej w tej okolicy i jakie to niesie komplikacje. Nie ukrywa, że w sytuacji przywołanej przez naszego Czytelnika oczywistością byłoby otworzenie bramek od strony Kamienicy. Ale najpierw należy wyjaśnić dlaczego są zamknięte a w tym celu trzeba skontaktować się z zarządem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który administruje tym terenem. Prezydent zobowiązał się, że zaciągnie języka u źródeł i oddzwoni.
Po krótkim czasie oddzwonił jednak sam dyrektor MOSiR-u Marcin Rojna. Szybko wyjaśniliśmy w czym rzecz – przebiegu trasy rowerowej zmienić się nie da, ale może chociaż da się otworzyć wszystkie wejścia do Parku i Miasteczka Rowerowego. Dyrektor z miejsca wyjaśnił – bramki są zamknięte przez nieszczęsne RODO, czyli ustawę o ochronie danych osobowych. Gdy trzy tygodnie temu zainstalowano monitoring PRP i miasteczka należało – w myśl przepisów tak ustawić informację o samym monitoringu (ten działa przez 24 godziny na dobę) i przetwarzaniu zbieranych przez niego danych (wizerunek itp.) oraz regulaminie Parku - tak ustawić tablice informacyjne, by każdy, absolutnie każdy się z tymi informacjami zapoznał. Inna rzecz, że ów monitoring nie łapie tego, co dzieje się przy wyjściu od strony Kamienicy a tam nasi obywatele – nie stroniący od picia alkoholu – też potrafią dawać popisy, których dzieci raczej nie powinny oglądać i lepiej żeby owi obywatele do Parku wstępu nie mieli.
Zobacz też: Chełmiec: znów nie ma wody! To skandal, jak nas traktuje gmina!
Inna rzecz, że gdy bramki były otwarte grupka matek alarmowała, że ich dzieci tędy uciekają. Jako matka trójki dzieci z miejsca zaprotestowałam, że podobne argumenty są w moim osobistym przekonaniu bzdurne, bo to, że plac jest ogrodzony nie zwalnia opiekunów z dopilnowania swoich pociech. Poza tym można zainstalować takie klamki, które działają jedynie z jednej strony – pozwolą wejść na teren Parku, ale już nie pozwolą maluchom wydostać się w odwrotnym kierunku.
Po chwili udało nam się jednak dojść do konsensusu – Rojna zapewnił, że spróbuje – chociaż na wakacje – znaleźć konsensus, których pogodzi wszystkich a przede wszystkim pozwoli spełnić wszystkie urzędowe wymogi.
ES [email protected] Film: Krzysztof Stachura
Wspomniany list od Czytelnika
Jako mieszkaniec osiedla Gołąbkowice i „okazjonalny opiekun” trójki wnucząt :-) jestem częstym gościem Małopolskiego Parku Rekreacji Przestrzennej. I za każdym razem, pokonując kolejne "bariery" na dojściu do tego placu zabaw, staram się zrozumieć, dlaczego zarządzający tym terenem tak beztrosko bagatelizuje kwestie bezpieczeństwa jego użytkowników.
O powadze sprawy przekonałem się osobiście, kiedy to - wychodząc z terenu MPRP (a raczej z parkingu przed karczmą, bo to jest jedyne funkcjonujące dojście) – „o mało co” nie zostałem rozjechany przez rowerzystę pędzącego po ścieżce rowerowej wzdłuż ogrodzenia MPRP. Ani ja go nie widziałem, ani on mnie, bo w tym miejscu widoczność ograniczają parkujące obustronnie po bokach wjazdu/wejścia samochody jak i wysokie mury flankujące bramę wjazdową .
A - poza tym - rowerzysta pokonując ten wjazd nie ma świadomości, że z „jego ścieżką" krzyżuje się spory ruch pieszy. Zagrożenie potęguje wręcz oznaczenie ciągłości ścieżki rowerowej linią przerywaną na "wjeździe/wejściu" - co daje rowerzyście prawo pierwszeństwa przejazdu. Nikt ani nic nie sygnalizuje rowerzyście, że to nie tylko wyjazd (dla niego - podporządkowany) ale też wyjście - zupełnie nieoznaczone. Miejscowi rowerzyści już to wiedzą i uważają, ale inni... ( tematem na odrębną „rozmowę” jest brak jakiegokolwiek sposobu opanowania ruchu na ścieżkach rowerowych wytyczonych wzdłuż chodników w mieście).
Reasumując - jakoś „nie pozabijaliśmy" się. Skończyło się na moim stresie i kilku siniakach rowerzysty, który ostro hamując cudem nie pogruchotał się poważniej na kamiennym murze . I może zostawił bym to za sobą, ale myśl, że przecież to mój wnuczek jadący na rowerku - więc poruszający się szybciej ode mnie - mógł przede mną wyjechać z tej bramy.... To spowodowało, że przyjrzałem się układowi komunikacji pieszej całego MPRP - i w załączniku przedstawiam Panu - z propozycją wykorzystania w trybie interwencji prasowej - kilka pytań związanych z istotą sprawy.
A - jeszcze jedna kwestia - wcześniejsza, nie związana bezpośrednio z bezpieczeństwem, (choć...?), ale związana z dostępnością MPRP. Jechaliśmy kiedyś z dzieciakami na hulajnogach po "wale" nad Kamienicą (od strony mostu wiszącego). Dzieci prosiły, aby wjechać na plac zabaw, no i ... odbijaliśmy się od kolejnych furtek , które ktoś kiedyś uznał za potrzebne, więc zaprojektował i wykonał wraz z chodniczkami wewnątrz, aby zapewnić połączenie terenów rekreacji nad rzeką z MPRP, a ktoś inny uznał za... zbędne i trwale zamknął. Pozostało objechać cały MPRP i po błocie (było po opadach) dziką ścieżką za płotem MPRP dostać się na chodnik przy Nadbrzeżnej (znowu - zagrożenie, bo przed wejściem na chodnik trzeba przekroczyć ścieżkę rowerową!!!) no i....dojechać do tej nieszczęsnej bramy wjazdowej - mijając po drodze dwie kolejne furtki w ogrodzeniu MPRP - też pozamykane....
ES [email protected] Film: Krzysztof Stachura