Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 29 kwietnia. Imieniny: Hugona, Piotra, Roberty
07/01/2024 - 19:00

Awantury, kłótnie zdrady… Czy Nowemu Sączowi grozi rozwodowe tsunami?

Czy czeka nas fala rozwodów? Taki czarny scenariusz kreślą niektóre kancelarie adwokackie, na które szturm przypuścili skłóceni małżonkowie pragnący zakończyć wspólne życie. Szczególnie alarmistyczne dane płyną z dużych miast. Jak jest w miastach wielkości Nowego Sącza?

Dlaczego już nie chcą być  razem

Blisko 60 tys. pozwów rozwodowych wpłynęło w trzech pierwszych kwartałach ubiegłego  do 47 sądów okręgowych w całej Polsce. To o 1,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Część ekspertów, komentując wcześniejsze dane, podawała, że za większą liczbą rozwodów może stać pandemia. - Pandemia okazała się zbyt trudnym egzaminem dla wielu polskich rodzin. Lęk przed chorobą, napięcia spowodowane strachem przed utratą pracy, ucieczki w alkohol czy narkotyki, w końcu wspólne zamknięcie w czterech ścianach z powodu delegacji do pracy w domach – to wszystko w wielu rodzinach zrodziło konflikty, awantury, kłótnie, zdrady, a finalnie jedno lub obustronną decyzję o przerwaniu związku –  rysował wtedy czarny scenariusz prawnik Stanisław Zawadowski.

W opinii  adwokat Aleksandry Kutymy, prawniczki współpracującej z Centrum Praw Kobiet, należy zachować dużą ostrożność w wysnuwaniu wniosków, iż na salę sądową trafiają spory zapoczątkowane jeszcze w okresie pandemii. Decyzja o rozwodzie wynika z różnych przesłanek i nie musi pozostawać w związku z okresem izolacji czy trudności finansowych.

– Małżonkowie, zwłaszcza ci, którzy mają dzieci, z reguły długo zastanawiają się nad rozwodem. Na pewno nie robią tego pod wpływem impulsu – komentuje dane  komentuje adwokat Joanna Dominowska. - Nawet gdy jest to decyzja tylko jednej strony, to poprzedzona jest dłuższą analizą, rozmowami z bliskimi i z psychologiem. Nie uważam, aby wzrost liczby złożonych wniosków rozwodowych w roku 2023 był spowodowany kryzysami małżeńskimi z okresu pandemii, bo te raczej ujawniły się od razu i pozwy z nich wynikające były składane już nawet pod koniec 2020 roku i w latach 2021-2022 – wskazuje Dominowska.

Z kolei socjolog Aldona Żurek podkreśla, że Polacy przejawiają zachowania, które w Europie Zachodniej miały miejsce kilka dekad wcześniej. Manifestuje się to nie tylko w późniejszym wieku, w jakim statystyczny Polak zawiera związek małżeński, ale też przejawia się reagowaniem na trudności w związku.

– W momencie, w którym pojawiają się kryzysy w małżeństwie, nie jesteśmy skłonni, tak jak wcześniej to było, tłumaczyć ich sobie pewnymi naturalnymi zjawiskami, które trzeba rozwiązać. Współcześnie ludzie stawiają na pierwszym miejscu zadowolenie osobiste, a nie to, co dominowało w dekadach wcześniejszych, a mianowicie potrzebę chronienia instytucji małżeństwa dla dobra dzieci czy w celu uniknięcia oceny społeczności lokalnej – mówi prof. Żurek.

Czytaj też Kto skorzysta z rządowego programu Mieszkanie na Start. Dopłaty do kredytu po nowemu 

Dominują rozwody po pięciu, dziewięciu latach

Z kolei Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl, przypomina, że w latach 2020-2021 sądy ogłaszały rekordowo duże liczby rozwodów, tj. 241,8 tys. w 2020 roku i 268,8 tys. w 2021 roku. W 2020 roku stanowiły one 21 proc. przypadków rozwiązania małżeństwa, a w 2021 roku – 22,6 proc.. W tych latach w blisko 80 proc.  powodem zakończenia związku małżeńskiego była śmierć jednej z osób. Ekspert podaje też, że w 2021 roku dominowały rozwody małżeństw po 5-9 latach – 12,4 tys. (20,4 proc.), a także po 10-14 latach pożycia – 12,3 tys. (20,3 proc.). W 2021 roku 76 proc. prawomocnych wyroków następowało do 11 miesiąca od daty wniesienia powództwa.

W 2022 roku zawarto 155,8 tys. ślubów, w tym 76,4 tys. cywilnych i 79,4 tys. kościelnych. Te drugie stanowiły 51 proc. ogółu. W przypadku małżeństw to drugi najgorszy wynik po wojnie. Niższą ich liczbę, czyli 145 tysięcy, odnotowano jedynie w 2020 roku, a było to związane z pandemią COVID-19. Współczynnik zawierania małżeństw w Polsce nie przekracza w ostatnich latach 5 promili, w 2022 r. wyniósł 4,1 promila – wylicza Michał Pajdak.

Czytaj też Przyszło do nich wielkie podwójne szczęście Nasze pierwsze bliźnięta w 2024 roku

Rozwody domeną dużych miast

Najwięcej pozwów rozwodowych wpływa do sądów w dużych miastach, a najmniej spraw toczy się w mniejszych ośrodkach – zwraca uwagę Michał Pajdak i  dodaje, że w miastach, szczególnie tych większych, rozwody nie są niczym nietypowym. Natomiast dynamiczne zmiany następują na wsiach, które pod tym względem upodabniają się do miast. - W mniejszych miejscowościach, gdzie więzi społeczne mogą być silniejsze, decyzja o rozwodzie może być trudniejsza ze względu na obawy przed potencjalnymi reakcjami i osądami lokalnej społeczności – mówi Pajdak

W większych miastach można często zachować anonimowość, wtopić się w tłum, a tym samym – nie być poddanym osądom. W większych ośrodkach często jest łatwiejszy dostęp do prawników i psychologów oraz grup wsparcia dla osób przechodzących przez rozwód, doświadczających przemocy. To znacznie ułatwia podjęcie decyzji o rozwodzie – wylicza możliwe powody większego odsetka rozwodów w miastach mecenas  Kutyma.

Czytaj też No szok! Robią to w sklepach na potęgę

Gospodarka wpływa na nastroje

Dr hab. Dominowska prognozuje, że liczba rozwodów pozostanie na tym samym poziomie. Jeśli będzie się zwiększać, to tylko nieznacznie, bo nie ma przyczyn makroekonomicznych czy ogólnie zewnętrznych, które powodowałyby znaczący wzrost liczby składanych pozwów. Życie razem oczywiście jest tańsze, ale inflacja nie jest już tak wysoka jak np. rok temu. Koszty samej procedury rozwodowej również mogą zniechęcać do podjęcia takich kroków przez mniej zasobne osoby. Rosnącej liczby pozwów rozwodowych – uzasadnionych właśnie sytuacją gospodarczą – nie wyklucza z kolei adwokat Aleksandra Kutyma.

– Wzrost inflacji, niepewność ekonomiczna i utrata miejsc pracy mogą wpłynąć na napięcia w związkach, co potencjalnie może skutkować wzrostem liczby rozwodów, ale też może być hamulcem dla niektórych osób, by podejmować decyzje o rozstaniu i samodzielnym życiu. Choć sytuacja związana z pandemią uległa poprawie, jej długotrwałe skutki mogą nadal wpływać na liczbę rozwodów. Jednak trudno jest jednoznacznie przewidzieć, czy będzie ich więcej, mniej czy podobnie do ostatnich miesięcy, chociaż widać, że od kilku lat utrzymuje się tendencja wzrostowa – analizuje ekspertka.

Natomiast ekspert z platformy ePsycholodzy.pl stwierdza, że oczywiście sytuacja w gospodarce ma istotne przełożenie na liczbę rozwodów, bo bardzo często sporo nieporozumień zaczyna się właśnie na płaszczyźnie finansowej, przechodząc dalej na kolejne elementy wspólnego życia. Następnie całość się potęguje i stąd wynikają wyżej przywołane liczby. Jednak należy też wyraźnie zaznaczyć, że mimo tego, iż inflacja od kilku miesięcy spada, Polakom wcale nie żyje się lepiej, co dalej może potęgować liczbę pozwów rozwodowych. ([email protected]) fot. jm







Dziękujemy za przesłanie błędu