Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 18 maja. Imieniny: Alicji, Edwina, Eryka
06/02/2015 - 14:00

Dopadła go przeszłość. Niedoszły krynicki radny był współpracownikiem SB?

Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej, były kandydat na radnego w Krynicy Zdroju, Zbigniew P. był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa - informuje Gazeta Krakowska. Biuro Lustracyjne IPN w Krakowie sprawdzało jego oświadczenie, jako kandydata do Rady Miasta i wtedy natknęło się na dokumenty, świadczące o tym, że Zbigniew P. wiosną 1989 roku podjął współpracę z SB jako tajny współpracownik „Zbyszek”.
28 kwietnia 2013 r. odbyły się wybory uzupełniające w Okręgu Wyborczym Nr 2 w Krynicy-Zdroju na osiedlu Czarny Potok, ponieważ zrezygnował z mandatu jeden z radnych z tego okręgu. Zgłosiło się dwóch kandydatów, jednym z nich był Zbigniew P. Wprawdzie przegrał, ale przed wyborami, zgodnie z przepisami złożył oświadczenie lustracyjne. I ten właśnie dokument zwrócił uwagę prokuratorów IPN.

W archiwach znaleźli oni „plan opracowania” przygotowany przez oficera bezpieki z Nowego Sącza, który w charakterystyce opisywał Zbigniewa P. jako „bystrego, rzutkiego młodzieńca”, który „marzy o pracy w resorcie”. W dokumentach są też ślady ośmiu donosów i pokwitowania odbioru pieniędzy.

Zbigniew P. miał w momencie nawiązania współpracy z SB 21 lat. Był ministrantem w krynickim kościele, więc dostarczał informacje na temat „działalności księży, i parafii, ich postaw i trybu życia”. Informował też o spotkaniu księży z członkami „Solidarności” i o kazaniach głoszonych w kościele.

Zobowiązanie do współpracy podpisał 12 lutego, 28 lutego został zarejestrowany, a pierwsze raporty złożył na początku marca 1989 r. Współpraca trwała krótko, bo 28 kwietnia Zbigniew P. został powołany do wojska, a 21 grudnia tego samego roku został wyrejestrowany.

W ostatnich wyborach samorządowych Zbigniew P. popierał Piotra Rybę, jako kandydata PiS na burmistrza Krynicy Zdroju. – Popierało mnie wielu ludzi, ale pan P. nie był w moim komitecie wyborczym – mówi Piotr Ryba, prezes krynickiej spółdzielni mieszkaniowej.

Mieszkańcy Krynicy pamiętają jednak ulotkę wyborczą Zbigniewa P. z 2013 roku, na której Piotr Ryba udziela poparcia temu kandydatowi w wyborach uzupełniających do Rady Miasta.

Znałem go pobieżnie, spotykaliśmy się sporadycznie w spółdzielni, kiedy przychodził na posiedzenia Rady Nadzorczej – dodaje prezes Ryba, który jest  zaskoczony doniesieniami prasowymi o panu P.  Smaczku tej historii dodaje fakt, że dziadek prezesa Krynickiej Spółdzielni Mieszkaniowej - Władysław Ryba, znany działacz pierwszej Solidarności, prześladowany w stanie wojennym, przed dziewięcioma laty upublicznił długą listę osób, które donosiły na niego. Sprawa była bardzo głośna. Od lat w PiS działa ojciec pana Piotra - Marian Ryba, wieloletni radny powiatowy, a obecnie nawet członek Zarządu powiatu nowosądeckiego.

- Wprawdzie mój dziadek w 2006 roku opublikował listę 33 współpracowników SB w Krynicy, ale Zbigniewa P. na niej nie było. Prawdopodobnie dlatego, że dziadek sporządził listę tylko tych, którzy na niego donosili, a Zbigniew P. mógł działać w innym kręgu – dodaje Piotr Ryba, który z wykształcenia jest historykiem.

Prezes Ryba nie może się nadziwić, dlaczego 21-letni człowiek decyduje się na współpracę z bezpieką wiosną 1989 roku, kiedy komuna nieuchronnie chyliła się już ku upadkowi? Podobne pytanie zadaje sobie wielu kryniczan.

Zbigniew P. mówi dla Gazety Krakowskiej: – Jestem przekonany, że dokumenty zostały sfabrykowane, bo nigdy nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa. Wskazuje również, że w dokumentach IPN znajdują się zapisy o działaniach, których nie mógł wykonać, ponieważ był wówczas w wojsku.

Biegły z zakresu badania pisma potwierdził, że zobowiązanie do współpracy i pokwitowania przyjęcia od SB pieniędzy były pisane ręką Zbigniewa P.

Sprawą oświadczenia lustracyjnego niedoszłego radnego zajął się nowosądecki sąd.

JG, fot. arch.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu