Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
13/03/2017 - 22:45

Jak to było z teleturniejem „Jeden z dziesięciu” Krzyśka z Siołkowej

Krzysztof Bochenek z Siołkowej, który niedawno pojawił się w teleturnieju „Jeden z dziesięciu”, to 23-letni student sądeckiej WSB. Razem z tatą prowadzi firmę stolarską. Ma w życiu dwie pasje: drewno i kosmos.

Skąd pomysł, aby wziąć udział w teleturnieju „Jeden z dziesięciu”?

- Teleturniej jest bardzo znany i już długo emitowany w Polsce. Po obejrzeniu jednego z odcinków stwierdziłem, że mógłbym spróbować w nim wystąpić. Zgłosiłem się poprzez formularz internetowy i wkrótce dostałem zaproszenie na eliminacje. Te odbywały się w Warszawie. Trzeba było ustnie odpowiedzieć na 20 pytań. 15 poprawnych odpowiedzi sprawiało, że przechodziło się dalej. Po jakiś dwóch miesiącach dostałem zaproszenie na nagranie. To był grudzień, a ja akurat przebywałem w Anglii. Zapakowałem się więc i przyleciałem do Polski, nagrałem odcinek w studiu w Lublinie i wróciłem z powrotem do Anglii.

Jak Pan wspomina samo nagranie?

- Bardzo miło. Kiedy wszedłem do studia, zaniemówiłem. Wygląda ono trochę jak kino, na scenie stali operatorzy kamer, na środku pan Tadeusz Sznuk, a zawodnicy wokół niego. Za nami natomiast był „kosmos”. Jak się wchodzi do tego studia to ma się wrażenie, że to planetarium.

Miał Pan możliwość rozmowy z innymi uczestnikami programu?

- Staliśmy w holu około dwóch godzin i czekaliśmy na nagranie, więc można było się poznać.

Jakieś pytania Pana zaskoczyły?

- Pytania nie, ale stres i owszem. Ta chwila, kiedy uświadomiłem sobie, że stoję w tym miejscu, jestem nagrywany i będą mnie oglądały miliony Polaków … Wtedy pojawił się stres.

„Jeden z dziesięciu” to teleturniej wiedzy. Nie bał się idąc do tego programu?

- No cóż, wiele rzeczy się zapomina, tym bardziej, że w tym teleturnieju pytania obejmują sto różnych dziedzin. Dla mnie „Jeden z dziesięciu” to początek pojawiania się w telewizji,. Namawiam teraz rodzinę na „Familiadę”.

Czym Pan się interesuje?

Drewnem i kosmosem

Drewno to oczywiście rozumiem, w końcu prowadzi Pan firmę stolarską z tatą.

Tak, tata zajmuje się produkcją, a ja sprzedażą, także w Anglii. W ubiegłym roku przed świętami naszym hitem okazały się drewniane szopki. Anglicy oszaleli na ich punkcie

A kosmos?

Jestem fanem „Gwiezdnych wojen”. Wybudowałem nawet z tatą replikę statku kosmicznego z drewna, który stoi przed naszym domem. To miejsce zabaw dla mojego brata. Konstrukcja ma cztery metry i jest oświetlana przez energie słoneczną.

O Innych pomysłach pana Krzysztofa czytaj: Z „Jeden z dziesięciu” w kosmos

Rozmawiała Kinga Bednarczyk-Zborowska

Fot. arch. Bochenek Group







Dziękujemy za przesłanie błędu