Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 16 czerwca. Imieniny: Aliny, Anety, Benona
02/12/2014 - 15:39

Komendant Straży Miejskiej w Krynicy w obronie swojej formacji

Piotr Szyszko, komendant Straży Miejskiej w Krynicy-Zdroju przysłał polemikę z tekstem naszego blogera "Orla z góry", czyli Bartłomieja Orła, dotyczący strażników miejskich.
"Jako małopolski prefekt Krajowej Rady Komendantów Straży Miejskich i Gminnych RP uznałem, że powinienem zabrać w tej sprawie głos, licząc na rzetelną, uczciwą dyskusję na argumenty" - pisze Pioptr Szyszko, tłumacząc, że z racji toczącej się wyborczej dopiero teraz reaguje na tekst B. Orła.

Poniżej korespondencja z Krynicy.

**


W dniu 28 października 2014 r. na stronie www.sadeczanin.info przeczytałem tekst pt. „Orzeł z góry: O straży miejskiej w rozkroku, zlikwidować?”, w którym Bartłomiej Orzeł stwierdza wprost, że jest za rozwiązaniem sądeckiej Straży Miejskiej (dalej też: SM). To, że Autor jest za rozwiązaniem SM, to nic strasznego, ale to jakich używa argumentów, no, to już świadczy o braku znajomości tematu. I dlatego wcale się nie dziwię, że p. Orzeł jest za rozwiązaniem SM. Może gdyby zapoznał się z pracą SM, jego zdanie uległoby zmianie?

Postanowiłem wziąć głos w dyskusji dlatego, że, w przeciwieństwie do wielu krytyków, w tekście P. Orła można zauważyć, mimo wszystko, szacunek do munduru i próbę poszukiwania prawdy. Może dlatego, że patrzy z „góry”? I oby tak było dalej. Ponadto w raporcie geopolitycznym „Kogo z Chełmca do Sącza?” opublikowanym na stronie internetowej Ośrodka Studiów o Mieście Nowym Sączu, Autor docenia rolę Straży Gminnej Chełmca, uznając tym samym, że jest to istotna instytucja zapewniająca porządek publiczny.

Głos w dyskusji publikuję dopiero teraz, po wyborach samorządowych, żeby nie wchodzić w kampanię wyborczą, ponieważ niektórzy kandydaci próbują czasem budować swój kapitał (choćby o kilka głosów) na krytyce SM.
Nie mam zamiaru bronić tej czy innej straży, nie mam zamiaru być „adwokatem diabła” czy anioła, chciałbym tylko, aby Autor tekstu i szanowni Czytelnicy, w poszukiwaniu prawdy, spróbowali, bez żadnych uprzedzeń, popatrzeć „na drugą stronę medalu” i… tyle.

Największym „grzechem zaniechania” zwolenników likwidacji SM jest brak (czasem kompletny brak) wiedzy na temat funkcjonowania tej formacji oraz gruntu prawnego, na którym działa SM. Ale, żeby nie być gołosłownym na wstępie odniosę się wprost do kilku uwag Autora.
W wielu strażach podczas przyjęcia do pracy obowiązują testy sprawnościowe, podobne do tych w Policji.
Wszystkich aplikujących do pracy w SM obowiązują badania psychologiczne, całkiem niedawno był przepis, który wymagał takich badań co 5 lat, czego nie było w innych służbach mundurowych.
Umiejętność strzelania z broni nabywa się raczej podczas szkoleń w trakcie służby, a nie przed przystąpieniem do niej (na marginesie: strażnicy SM Krynicy-Zdroju zajęli 3 miejsce w strzelaniu podczas ostatnich „Sądeckich Zawodów Strzeleckich Pamięci Zesłania Sybiru” wyprzedzając przedstawicieli innych służb mundurowych).

W Policji oprócz dochodzeniówki i drogówki jest m.in. CBŚ, służba kryminalna, prewencyjna, dzielnicowych…

Z nich najbliżej strażników miejskich, pod względem wykonywanych zadań, jest służba prewencyjna i dzielnicowych. Oczywistym jest, że Policja ma większe uprawnienia i to nie jest żadne nowe odkrycie, tak powinno być i tak jest. Jednak są obszary, gdzie z uwagi na zadania powierzone samorządowi lokalnemu, to strażnik miejski ma większe uprawnienia. No właśnie „większe”, czy po prostu „inne”? Wystarczy zapoznać się z treścią ustawy o utrzymaniu czystości w gminie, ochronie środowiska, ustawy o odpadach. Dlatego zadaniem straży miejskiej nie jest dublowanie czy zastępowanie działań Policji, ale uzupełnianie i wspieranie w celu utrzymania ładu i porządku publicznego. Podobny mechanizm występuje w przypadkach współdziałania Policji z innymi służbami: Strażą Graniczną, Rybacką, Strażą Ochrony Kolei, Inspekcją Celną czy Inspekcją Transportu Drogowego. Różne służby i instytucje współpracują ze sobą, co jednak wcale nie podważa sensu odrębnego ich istnienia.

Ciekawie na ten temat wypowiedział się prof. Jan Widacki, znawca tematu i współautor ustawy o strażach gminnych:
„Ale musimy pamiętać, że ściganie wykroczeń jest równie ważnym zadaniem, co ściganie przestępczości zorganizowanej. Choć może mniej "efektownym". Jeśli nie będziemy reagować na drobne zakłócenia porządku, to za chwilę będą problemy z poważniejszymi przypadkami naruszenia prawa.

W modelu ochrony bezpieczeństwa i porządku każdy ma swoje miejsce - jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa, to jest przede wszystkim kompetencja ABW. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo powszechne, to jest głównie kompetencja policji. Jeżeli zaś mówimy o porządku publicznym, to leży on w rękach straży - nie tylko gminnych, ale wszelkich innych - granicznej, ochrony kolei, rybackiej, leśnej, łowieckiej. Tu każdy obszar działania jest ważny.

- No tak, Polacy nie lubią straży miejskiej, ale tak samo nie przepadają za kontrolą skarbową. Proszę pamiętać, że przeciętny Polak nie ma na co dzień do czynienia z policją kryminalną i jej działaniami, natomiast jak dostanie mandat za złe parkowanie, to dostanie go z rąk straży miejskiej. To zrozumiałe, że straż miejska ma wielu wrogów. Ktoś, kto źle zaparkował i dostał mandat, jest zapewne niezadowolony i się irytuje, bo uważa, że są poważniejsze sprawy, a strażnicy zajmują się akurat jego samochodem. No ale nie zapominajmy i o tym kimś, kto nie może wyjechać z garażu przez czyjeś źle zaparkowane auto. Po kogo dzwoni? Po straż miejską. Jest to służba niewdzięczna, bo w działaniu straży miejskiej "styk" funkcjonariusz - zwykły obywatel jest dość szeroki i dla karanych za wykroczenia dosyć uciążliwy. Natomiast nie ulega wątpliwości, że taka formacja jest potrzebna.” http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16834913,Jan_Widacki_o_strazy_miejskiej___Skazana_na_powszechna.html#BoxSlotIMT

Jak dobrze współgra ta wypowiedź z tzw. „teorią wybitych szyb” Jamesa Q. Wilsona i George L. Kellinga, dzięki którym w metropolii jaką jest Nowy Jork udało się zaprowadzić porządek i podnieść znacząco poziom bezpieczeństwa. Autorzy tej teorii mówią, że przestępstwo jest skutkiem nieporządku. Dając przykład: jeśli w budynku zostaje wybita jedna szyba i przez pewien czas nie zostaje naprawiona, ludzie przechodzący obok, dochodzą do wniosku, że nikogo to nie obchodzi i nikt nie jest za to odpowiedzialny. Wkrótce wszystkie szyby w takim budynku zostają wybite. To samo, dzieje się z dzielnicą, miastem, społecznością, w której nikomu nie szkodzą żebracy, pijacy, niewinnie rzucone butelki po piwie, ogłoszenia w miejscach niedozwolonych, a co w rzeczywistości daje sygnał ludziom, że nikt tym terenem się nie zajmuje. Tu można robić wszystko. Aresztowanie jednego pijaka czy włóczęgi, którzy nikomu nie szkodzili, może wydawać się niesprawiedliwe, jednak jest niezbędne. Większość ludzi nigdy nie zauważy, co łączy jednego czy drugiego pijaka (włóczęgę), którzy pojawiają się w okolicy z upadkiem całej dzielnicy, a po pewnym czasie także całego miasta.
Dlatego tak ważną rolę w społeczności lokalnej wypełniają strażnicy miejscy.

Częstym zarzutem jest to, że strażnicy nie dbają o bezpieczeństwo ludzi. To prawda, ale nie pilnują bezpieczeństwa ludzi nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że ustawodawca nałożył na nich inne zadania. SM realizuje zadania własne gminy wynikające z art. 7 ust. 1 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. -o samorządzie gminnym i zgodnie z ustawą o strażach gminnych, gdzie zadaniem strażników jest ochrona porządku publicznego, a nie bezpieczeństwa publicznego. Bezpieczeństwem publicznym wprost zajmuje się Policja oraz inne wyspecjalizowane służby państwowe. Dlatego strażnicy zajmują się wykroczeniami i to w zakresie określonym w ustawach. Wykonując jednak swoje zadania, pośrednio, realnie wpływają na wzrost poziomu bezpieczeństwa publicznego, zgodnie z tym, co wyżej napisano.

Wg Autora, strażnicy stoją niejako „w rozkroku”. I tu nasze zapatrywania na funkcjonowanie SM mogą mieć punkt styczny. Jednak „rozkrok” polega na tym, że strażnicy mają określony przepisami zbiór zadań i nie mogą posunąć się dalej. Mogą wykonywać swoje zadania tylko i wyłącznie w ramach określonych przepisami, natomiast oczekiwania społeczne wobec strażników są często większe, niż ich prawne możliwości. Z drugiej zaś strony, kiedy realizują swoje ustawowe zadania, są posądzani np. o „czepianie się”, o „robienie kasy” dla gminy.
(Tak na marginesie: czy ktoś zadał sobie pytanie, dlaczego SM otrzymała zadanie kontroli prędkości „fotoradarem”? Czy to strażnicy domagali się tego zadania? NIE! I mimo, takiej nagonki i tylu „pomyj” wylanych na strażników przez 10 lat realizacji tego zadania, statystyki wypadków drogowych, rannych i ofiar śmiertelnych w ciągu tych 10 lat ZNACZNIE SPADŁY. To są fakty. Ale kto to zauważy. Nawet Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym swoim raporcie tego nie „zauważyła”, twierdząc, że poprawa bezpieczeństwa na drodze dokonała się m.in. dzięki większej liczbie patroli Policji od –uwaga- 2012 r. Tak, to jest argument z raportu NIK. Na temat SM w tym punkcie ani słowa. Konkretne argumenty (statystyki) chętnie przedstawię w innym tekście, z uwagi na rozmiar obecnego tekstu, jeśli Autor lub Czytelnicy będą zainteresowani.)
Często krytycy, w swej ogromnej zapalczywości i nienawiści, (o co nie posądzam Autora tekstu – tak, żeby było jasne), zaprzeczają sami sobie.

Przykład, zarzucają, że: z jednej strony strażnicy nic nie robią, z drugiej zaś strony, że się „czepiają” o byle co; to w końcu jak: jeśli robią to się „czepiają”, a jeśli nie robią to się „nie czepiają”, bo nic nie robią. Ot, logika.
SM nabijają kasę do budżetów gminy, z drugiej strony zarzucają, że jak się zlikwiduje SM, to będą oszczędności w budżecie gminy: to w końcu o co chodzi? Jak SM przysparza dochodów gminie to źle, jak nie przysparza dochodów to też źle?

Większości SM nie interesuje „nabijanie kasy” do budżetu miasta. Nie mają w tym po prostu żadnego interesu czy motywacji. Kasa w budżecie gminy, jest rzeczą drugorzędną, (choć strażnicy wielokrotnie spotykają się z opinią osób, które popełniły wykroczenie, że wolą zapłacić mandat do kasy miasta, niż do kasy budżetu państwa, bo przynajmniej te pieniądze zostaną w mieście i będzie z nich pożytek). Natomiast, często nie chodzi o merytoryczną dyskusję, tylko o „chłopca do bicia”.

Czy to nie jest tak, jak z małym dzieckiem, które, kiedy coś przeskrobie i mama go skarci, to nie powie: przepraszam, tylko krzyczy „mama jest be”. Ale dorosły człowiek, przepraszam nie „dorosły”, ale dojrzały człowiek, powinien wiedzieć, że jak się zrobi coś źle, to trzeba przeprosić.

Zdecydowana większość społeczeństwa polskiego to bardzo dobrze rozumie. Tylko marginalna część, za to głośno krzycząca i chcąca narzucić własne myślenie innym, krzyczy „mama jest be” - „straże są be”. Niestety czasem zdrowo myślący ludzie, z różnych powodów, przejmują też ten narzucony im krzyk, bez głębszego merytorycznego uzasadnienia.

Strażnicy w ramach przepisów, realizują zlecone ustawami zadania. Czasem popełniają błędy, czasem coś nie doczytają, czasem coś przeoczą, czasem nie zachowają się jak należy, jak to bywa u ludzi wszystkich stanów i wszystkich zawodów. W każdej też społeczności ludzkiej znajdzie się „czarna owca”, ale większość jest jednak „białych”. Nie popełnia błędów ten, co nic nie robi, więc może jednak strażnicy miejscy wykonują niedocenianą, mrówczą pracę dla dobra społeczności lokalnej? Parafrazując słowa sir Roberta Peela, premiera Wielkiej Brytanii i twórcy londyńskiej policji miejskiej (1829 r): straż (policja) miejska jest grupą ludzi, która otrzymuje wynagrodzenie za to, że nieustannie dozoruje wykonywanie przez obywateli obowiązków leżących w interesie społeczności lokalnej.

Powiem więcej, straż miejska, czy też policja miejska (municypalna), jak ją nazywają w innych krajach Europy, stoi u podstaw samorządu lokalnego, u fundamentów zorganizowanej społeczności lokalnej.

Kiedy w średniowieczu na terenach polskich lokowano miasta i tworzyła się władza lokalna, jednym z elementów zorganizowanego życia społecznego było tworzenie miejskich służb porządkowych, które miały na celu utrzymanie porządku w mieście, zamykanie bram miasta na noc i strzeżenie ich. W późniejszych czasach nawet zaborcy dopuszczali w polskich miastach lokalne służby porządkowe, podporządkowane lokalnej władzy. Dopiero system komunistyczny PRL-u zakłócił i zahamował rozwój społeczeństwa obywatelskiego II Rzeczpospolitej, a tym samym wypaczył myślenie kilku pokoleń Polaków.

Trochę historii na temat lokalnych służb porządkowych może poszerzyć horyzonty myślowe na temat współczesnej miejskiej służby porządkowej jaką jest straż miejska/gminna. To pomoże zrozumieć istotę tej formacji. Bo problemem nie jest to, czy taka służba powinna istnieć, ale jak powinna wyglądać, czym się zajmować – o tym można i należy dyskutować. Co zrobić by straż miejska, policja miejska (municypalna), jeszcze lepiej mogła służyć społeczeństwom lokalnym.
Istnieje też inny mit: „będzie lepiej jak rozwiążemy SM i kasę przekażemy na Policję”, ale o tym, ze względu na objętość tego tekstu, mogę przedstawić w innej wypowiedzi.

Jednak, ponieważ z Panem Bartłomiejem Orłem mamy wspólne doświadczenie pieszych pielgrzymek, warto tu przytoczyć pewną analogię. Aby przeprowadzić bezpiecznie pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę, obok przewodnika, służby medycznej, zaopatrzenia i wielu innych służb, konieczna wydaje się jakaś służba porządkowa. Najlepiej Policja, funkcjonariusze wyszkoleni, o szerokich uprawnieniach. Ale czy opłaca się zatrudniać dodatkowych policjantów, aby przeprowadzili pielgrzymkę na Jasną Górę? Może jednak lepiej będzie zorganizować tańszą, przeszkoloną w mniejszym zakresie, z mniejszymi uprawnieniami „straż pielgrzymkową”, czy też „służbę porządkową pielgrzymki”. Czyż jednak „strażnicy pielgrzymkowi” nie zrobią tego dobrze, chociaż mają mniejsze „uprawnienia”? Podobnie jak „strażnicy pielgrzymkowi” są filarem zorganizowanej wspólnoty pielgrzymkowej, podobnie strażnicy miasta, jak wyżej napisałem, są istotnym elementem zorganizowanego życia społecznego miasta.

Gdybyśmy patrzyli faktycznie na społeczeństwo lokalne jako zorganizowaną wspólnotę ludzi, to sprawa służby porządkowej, obojętnie jak ją nazwiemy, bo w historii różne miała nazwy – policja miejska, miejska służba policyjna, miejska służba porządkowa, straż porządkowa, czy straż miejska, nie budziła by żadnych wątpliwości, co do jej istnienia. Dlatego twierdzę, że można i trzeba dyskutować o zakresie zadań współczesnej straży miejskiej, ale nie da się tego uczciwie zrobić w atmosferze ciągłej nagonki i niewspółmiernej do stanu faktycznego krytyki.

Polecam też opinie nt. wydarzeń w Szczecinku:
http://wpolityce.pl/kryminal/218931-loranty-broni-straznikow-miejskich-ze-szczecinka-nagranie-zostalo-zmanipulowane-nasz-wywiad

oraz nt. ostatniego raportu NIK:
http://www.krksmg.pl/miazdzacy-raport-nik-na-temat-strazy-miejskiej-czesc-1,1172,art.html
http://www.krksmg.pl/miazdzacy-raport-nik-na-temat-strazy-miejskiej-czesc-2-zapowiedz,1173,art.html


Piotr Szyszka

**
Piotr Szyszka, z zawodu nauczyciel, ukończone studia na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie oraz studia podyplomowe na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie; od 23 lat pracuje w Straży Miejskiej w Krynicy-Zdroju, w tym 11 lat na stanowisku zastępcy komendanta, a od 3 lat na stanowisku komendanta.
Od 2011 r. - małopolski prefekt Krajowej Rady Komendantów Straży Miejskich i Gminnych RP.







Dziękujemy za przesłanie błędu