Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 29 kwietnia. Imieniny: Hugona, Piotra, Roberty
28/12/2021 - 06:55

Marta ma 18 lat i choruje na dwie ciężkie choroby. Na tym nie koniec zmartwień

Marta ma zaledwie osiemnaście lat, a już tak dotkliwie została doświadczona przez życie. Kilka miesięcy temu dowiedziała się, że choruje na stwardnienie rozsiane i na chorobę Devica. Jakby tego wszystkiego było mało, jej tata zmaga się z nowotworem złośliwym pęcherza moczowego.

- Nasz koszmar rozpoczął się kilka miesięcy temu. Marcie z dnia na dzień pogorszył się wzrok, do tego stopnia, że przestała widzieć przedmioty z niedalekiej odległości. Od razu poszliśmy do okulisty, jednak tam okazało się, że nie jest to problem okulistyczny tylko neurologiczny – wspomina Mariusz Lebda, brat osiemnastoletniej Marty.

Potem przyszedł czas na wizytę u neurologa. Po wielu badaniach specjalistycznych okazało się, że jest to stwardnienie rozsiane. Marta trafiła do szpitala na oddział neurologiczny. Tam lekarze wykonali dodatkowe badania. Diagnoza jaką postawili była wstrząsająca. Nie dość, że Marta cierpi na stwardnienie rozsiane, to jeszcze na chorobę Devica.

- Te dwie choroby wzajemnie powinny się wykluczać. Leczenie jednej powoduje pogorszenie stanu przez drugą chorobę. Dla nas to był wyrok. W szpitalu lekarze zaproponowali Marcie jedyną możliwą drogę wyhamowania obu tych nieuleczalnych chorób. Najpierw poddano ją zabiegowi plazmaferezy, czyli oczyszczenia krwi ze złego osocza. Podobne jak dializa, tyle że z żyły i tętnicy szyjnej. Następnie została skierowana na tak zwane wlewy, czyli podanie przez kroplówkę leku Rytuksymabu, który hamuje rozwój obu chorób. Ma jednak efekt uboczny – powoduje bardzo duży spadek odporności. Takie wlewy podaje się cyklicznie przez bardzo długi okres czasu – wyjaśnia Mariusz Lebda.

Żeby podać lek, najpierw medycy musieli pozbyć się z organizmu Marty wszystkich potencjalnych ognisk stanów zapalnych. Długi czas przebywała w szpitalu. Lekarze usunęli jej kilka zębów i leczyli pozostałe. Konieczne były codzienne wyjazdy do Krakowa.

Aby wspomóc Martę w walce z chorobą, jej brat postanowił założyć dla niej konto na zrzutce i w ten sposób zbierać pieniądze, które chce przeznaczyć na leczenie, ale także na nowy uśmiech dla swojej siostry.

- Zrobienie implantów nie jest refundowane i kosztuje bardzo dużo. Nas po prostu nie stać. Ponadto Marta musi ciągle wyjeżdżać do Krakowa na konsultacje i wlewy. Na chwile obecną nie może podjąć żadnej pracy, bo nawet nie skończyła jeszcze szkoły. Chciałbym, aby miała jakieś swoje środki, aby mogła w tej kwestii czuć się bezpiecznie. Jej odporność będzie teraz bardzo osłabiona, dlatego Marta potrzebuje mieć dla siebie więcej przestrzeni. W domu w którym mieszka dzieli pokój z trzema siostrami. Chcielibyśmy tutaj też pomyśleć o jakiejś zmianie, aby zminimalizować możliwość zarażeń wirusami – dodaje.

Jakby tego wszystkiego było mało, kilka tygodni temu, tata Marty dowiedział się, że ma nowotwór złośliwy pęcherza moczowego.

- Ta wiadomość nas całkowicie zdołowała. Obecnie trwają kolejne badania w celu wykluczenia ewentualnych przerzutów. Mamy nadzieję, że po odpowiedniej metodzie leczenia tata wróci do zdrowia. Jeśli trzeba będzie znajdziemy prywatną klinikę żeby tylko pomóc tacie, dlatego tak ważna jest wasza pomoc – apeluje Mariusz Lebda i jednocześnie dziękuje wszystkim darczyńcom.

Każdy z nas może pomóc. Wystarczy tylko wpłacić dowolną sumę pieniędzy na konto założone na zrzutce. Liczy się każdy grosz. Prosimy również o udostępnianie tego artykułu w portalach społecznościowych, aby dotarł do jak największej liczby osób i aby szybko udało się uzbierać potrzebną sumę pieniędzy. ([email protected] Fot. Zrzutka.pl)







Dziękujemy za przesłanie błędu