Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 30 maja. Imieniny: Ferdynanda, Gryzeldy, Zyndrama
23/02/2014 - 14:17

Rozmowy znanych Sądeczan o marce miasta i Sądecczyzny

„Mój Region – Moja Duma, Moje Miasto – Moja Duma” - takie hasło przyświecało jednemu z paneli dyskusyjnych wczorajszego seminarium pn. „Wieczorne rozmowy Sądeczan” zorganizowanemu przez Fundację Sądecką i Społeczno-Kulturalne Towarzystwo „Sądeczan” w Małopolskim Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu. O Nowym Sączu i Sądecczyźnie postrzeganych nie tylko lokalnie rozmawiali...Leszek Mazan, dziennikarz, publicysta, szwejkolog, autor licznych książek, prof. Zbigniew Ślipek, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu, Kazimierz Pazgan, właściciel firmy Konspol Holding oraz Antoni Malczak, dyrektor Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu.
Jak Nowy Sącz i Sądecczyznę postrzegają prelegenci?, Czym jest dla sądeczanina miejsce, w którym żyje, mieszka i pracuje? Jak nasz region widzą inni?. Odpowiedzi na te i inne pytania można było znaleźć w wypowiedziach każdego z gości zaproszonych do udziału w tym panelu dyskusyjnym. Jego moderatorem był dyrektor Antoni Malczak. Już na wstępie poprosił on uczestników o to, aby otworzyli oni....”skrzynię pamięci, skrzynię wspomnień”. Jako pierwszy do tablicy został wywołany Leszek Mazan, znany dziennikarz, publicysta, szwejkolog, autor licznych książek.
- Leszku, Ciebie niektórzy o dziwo, albo o zgrozo uważają za krakauerologa – zagaił Antoni Malczak. – Za „karę” rozpocznij tę rozmowę....
- Muszę od razu sprostować, że jest inaczej – rozpoczął dziennikarz. – Urodziłem się w Nowym Sączu i jestem sądeczaninem. Jeśli ktoś wiąże mnie z Krakowem, to dlatego, że tam mieszkam. Bez Sącza nie byłbym sobą. Idąc ulicą Matejki zawsze widzę przedszkole Sióstr Felicjanek. Bardzo miło wspominam tam pobyt i do dzisiaj pamiętam pierwszy wierszyk o Sączu, jaki się nauczyłem: „Może wspaniałe są inne kraje, są piękne miasta, jest ziemia żyzna, lecz mnie się przecież zawsze wydaje, że najpiękniejsza jest Sądecczyzna”. I tego się nigdy nie wyprę. A tuż, obok jest nasza rodzina długoszowa, moja ukochana szkoła i jej patron Jan Długosz, znakomity polski historyk i pedagog. Zawsze to podkreślał nasz wspaniały profesor Antoni Sitek, nieżyjący już polonista w I LO w Nowym Sączu.
W wywodach znanego sądeckiego dziennikarza, opowiadającego zawsze z gawędziarską swadą, pojawił się wątek wrodzonej i zakodowanej w genach sądeckiej inteligencji. Stawiając pytanie: Jak przekuć ją w złoto? - Leszek Mazan dał przyczynek do dalszej dyskusji.
- Jak do tej pory uczynił to Michał Sędziwój, także nasz rodak, więc perspektywy mamy dobre – dodał żartobliwie Mazan.
Kontynuując ten wątek, nie bez przyczyny mikrofon powędrował następnie do Kazimierza Pazgana, prezesa firmy Konspol. Dzisiaj to nowocześnie zarządzany holding składający się z czterech dużych spółek.
- Nawiązując do mojego szanownego przedmówcy – zaczął Kazimierz Pazgan. – Mnie się nie wydaje. Ja wiem, że Sądecczyzna jest najpiękniejsza, że jest jednym z niezwykłych miejsc na ziemi. Poza Sądecczyzną, w Polsce nie wyobrażam sobie życia.
Prezes Pazgan przyznał, że na Sądecczyźnie mieszkają ludzie naprawdę kreatywni, przedsiębiorczy, którzy ciężką pracą dochodzą do sukcesu.
- W 2012 roku w Rzeczpospolitej zobaczyłem nagłówek informujący o tym, że po raz pierwszy Małopolska zdetronizowała Wielkopolskę pod względem liczby milionerów – mówił prezes Pazgan. – Najwięcej jest ich na Sądecczyźnie. Panie Redaktorze chyba nie jest tak źle, z tą naszą inteligencją. Sądeczanie są absolutnie niezwykli pod każdym względem. Wyciągają wnioski i naprawdę sobie świetnie radzą – i u siebie, na Sądecczyźnie, i w świecie.
A Pan profesor Zbigniew Ślipek tę inteligencje szlifuje. Kształci młodzież, głownie z Sądecczyzny – z takim przesłaniem Antoni Malczak poprosił o głos w dyskusji rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu.
- Chciałbym nawiązać jeszcze do także i mnie bliskiemu sercu I liceum. Mnie również uczyli prof. Sitek, prof. Wojciech Trzópek i wielu, wielu innych znakomitych nauczycieli. Kiedy ja chodziłem do liceum było ono męskie. Mówiło się, że po I Liceum zdobywało się wykształcenie dające podstawy do dalszego rozwoju. W szkole zdobywaliśmy wiedzę, ale prowadziliśmy również działalność kulturalną. Powstawały piosenki. Pamiętam taką intonowaną na nutę „Jak jo se zaśpiewom w sądeckiej dolinie”. Brzmiała ona tak: „Uczeń ci jo, uczeń z pierwszego liceum, odkręcę pisuar, oddam do muzeum”. Oczywiście były także gorsze piosenki, ale nie będę ich tutaj przytaczał. Mnie jeszcze uczył ks. Józef Gucwa (urodzony w Kąclowej – przyp. red.), późniejszy biskup. Tutaj niedaleko w kaplicy szkolnej mieliśmy religię. On też przyczyniał się do tego solidnego wykształcenia. Czasami myślę sobie. Ty, a mówię o sobie – to miałeś szczęście. Urodziłeś się Nowym Sączu, tam na Wólkach. Tu zdobyłeś wykształcenie, tu wreszcie wróciłeś po latach i uczysz sądeczan.
- Nie wiem, czy szanowni koledzy przedmówcy mają takie same doświadczenia jak ja – ciągnął dalej Antoni Malczak. – Gdy jestem poza Nowym Sączem, często padają pytania. Skąd jestem?. Gdy odpowiadam z Nowego Sącza, ludzie bardzo pozytywnie reagują. Skąd to się bierze?. Z historii, osiągnięć sądeczan, naszych zachowań?
Leszek Mazan: - Sącz miał kiedyś znacznie lepszą medialną siłę przebicia. Mówiło się o sądeckich osiągnięciach. Wspomnę chociażby słynny eksperyment sądecki, o którym informowała prasa ogólnopolska. To zostało. Eksperyment sądecki pozwolił wyłonić później znakomitych menadżerów. Odniosę się jeszcze do tego, o czym wspomniał dyrektor Malczak, o witaniu nas z uśmiechem. To bierze się również z tego, że kiedyś pisało się o sądeckiej gastronomii, jako najlepszej w Polsce. Nasz prof. Sitek powtarzał, że o Nowym Sączu należy mówić tylko dobrze i gdzie tylko można trzeba chwałę miasta powielać, boś się tu urodził, bo tu jest twój ród. I to jest twój obowiązek.
Moderujący dyskusję Antoni Malczak bardzo trafnie wyciągając wątek słynnego eksperymentu sądeckiego przeszedł do gospodarczej aktywności sądeczan. To wielu z nich uruchomiło w Nowym Sączu i na Sądecczyźnie własne firmy, które się prężnie rozwijają. Wywołany niejako do odpowiedzi prezes Kazimierz Pazgan nawiązał, jak to nazwał, do naszych „ niezwykłych dóbr delikatesowych”. Czytaj m.in. do słynnej śliwowicy łąckiej.
- Pamiętam, jak jeździłem w latach 70., a później 80. do Warszawy, to słyszałem: ...”A śliwowica” – mówił prezes Pazgan. – Do dzisiaj nie wiem, co oni w niej widzą. Jak poczują jej zapach zupełnie inaczej myślą o sądeczanach. Ale to tak na marginesie. Niewątpliwie Sądecczyzna jest ewenementem w skali kraju. Nigdzie w Polsce nie widziałem regionu, w którym tak prężna jest przedsiębiorczość lokalna. Niejednokrotnie słyszałem: „Co Wy robicie, że Sącz i Sądecczyzna ma tylu przedsiębiorców”?, „Jak Wam się to udaje”?. W większości są to przecież firmy rodzinne. Sądzę, że jest to cechą Lachów, którzy są odważni i mają wyobraźnię. Poprzez ich upór i konsekwencje to się udaje. Sądeczanie nie boją się ryzyka, mają wizję, którą realizują. Jestem niezwykle dumny, że jestem sądeczaninem. Nie tylko w biznesie, ale i w innych obszarach mamy wspaniałych, wybitnych ludzi.
Antoni Malczak wtrącił, że mówiąc o wspieraniu sądeckiej przedsiębiorczości nie można pominąć zasług, które ma w tym względzie również Wyższa Szkoła Biznesu – NLU, za sprawą której wszyscy patrzyli z uznaniem na Nowy Sącz. Nie można także pomijać sądeckiego pszczelarstwa, które buduje także markę Sądecczyzny, jak również naszej rodzimej kultury.
- Jestem dumny z tego niezwykłego bogactwa kulturowego – mówił szef Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu. – Pod tym względem jesteśmy ewenementem nie tylko w skali Polski, ale i Europy. Proszę mi uwierzyć. Jesteśmy regionem o wyjątkowej różnorodności, tradycyjnej kultury ludowej.
Wątek Lachów Sądeckich bardzo ciekawie pociągnął prof. Zbiniew Ślipek, który powiedział, że kiedyś brał udział w przeglądzie zespołów w Warszawie, podczas którego występowały „Lachy”. W programie pokazywano obrzędy ludowe m.in. kiszenie kapusty.
- Pamiętam, jaką reklamę zrobił wówczas Nowemu Sączowi nieżyjący już prof. Jerzy Waldorff. Po występie publicznie powiedział: „Klnę się na mojego psa Puzona, że oni tam w tem Nowem Sączu potrafią zrobić operę nawet z kiszenia kapusty”. I w tym momencie byłem bardzo dumny, że pochodzę z Nowego Sącza.
Leszek Mazan: A ja z biegiem lat, z biegiem dni, robię się coraz bardziej sentymentalny, wracam do lat młodości. Usiłuje przypomnieć młodzieży niezwykłą postać – Władysława Boziewicza (urodzonego w Boguszy kapitana Wojska Polskiego, autora Kodeksu Honorowego zwanego Kodeksem Boziewicza – przyp. red.). Krwawi mi serce, gdy pomyślę o moim koledze redakcyjnym – Ludwiku Jerzym Kernie. Przecież on tyle wierszyków poświecił Nowemu Sączowi. On tak kochał to miasto. Powiedzcie: Czemu on w Nowym Sączu nie ma ulicy?. Czemu ten ślad, na jego sądeckich drogach nie zaznaczyć w formie tabliczki, czy wieczoru jego wierszyków?.
Na zakończenie debaty o zabranie głosu został poproszony przysłuchujący się jej na sali dr Krzysztof Pawłowski, twórca i rektor Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu, obecnie prezydent tejże uczelni.
- Pamiętam swoje czasy studenckie. Chodziłem wówczas na rajdy. Spotykało się na nich różnych ludzi. Pytało się koleżanki, kolegów: „Skąd jesteś”. Wszyscy, poza sądeczanami mówili z krakowskiego. Sądeczanie mówili z dumą – z Nowego Sącza. Bo mieli powód do dumy.

(MIGA)
Fot. (MIGA)











Dziękujemy za przesłanie błędu