Wnioski, listy i oświadczenia. W Gorlicach burza wokół wywozu odpadów
Wszystko zaczęło się od wniosku złożonego do Najwyższej Izby Kontroli przez posłów Aleksandra Miszalskiego oraz Jagnę Marczułajtis-Walczak. Dotyczył sprawy, o której pisaliśmy na "Sądeczaninie" już wcześniej – utylizacji niebezpiecznych odpadów, przez tę samą firmę, która na teren GLIMARU je przywoziła.
Więcej na ten temat tutaj: Mo-Bruk dementuje informacje "Gazety Wyborczej" o odpadach z Gorlic
- Zastępca burmistrza Gorlic 15 grudnia, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska przekazał budzące wątpliwości informacje. Mianowice jedna z firm, która dostarczała niebezpieczne odpady do składu na terenie Glimaru na mocy wspomnianej umowy z Miastem Gorlice dziś odpady te utylizuje. Jak donoszą media chodzi o firmę Raf-Ekologia, która jest spółką-córką firmy Mo-Bruk – napisał poseł Miszalski na Facebooku.
- Co więcej, według informacji do których dotarłem ocena niebezpieczeństwa odpadów składowanych w Glimarze została przeprowadzona nierzetelnie - spośród nawet 6 tys. składowanych pojemników próbki do badań pobrano z zaledwie kilkudziesięciu.
Zakwalifikowanie w ten sposób kilku tysięcy pojemników odpadów jako niebezpieczne wymusza poniesienie przez Skarb Państwa dodatkowych kosztów, ponieważ ich utylizacja jest znacznie kosztowniejsza niż utylizacja odpadów niestwarzających zagrożenia - zgodnie z zawartą umową za tonę odpadów z Glimaru zapłacimy aż 9 500 zł, zaś cała umowa opiewa na sumę 48,9 mln zł – dodawał.
Wniosek nie pozostał bez echa. Odniósł się do niego burmistrz Gorlic Rafał Kukla, który wystosował list otwarty do przewodniczących klubów i kół poselskich Sejmu RP IX kadencji oraz mediów. Wykazał w nim swój stanowczy sprzeciw wobec oskarżeń kierowanych przez Aleksandra Miszalskiego.
- Szanowny Pan poseł nie tylko domaga się wszczęcia postępowania kontrolnego w sprawie sposobu wywozu odpadów niebezpiecznych, zgromadzonych nielegalnie na terenie byłej Rafinerii Nafty Glimar w Gorlicach, ale również domaga się wstrzymania ich wywozu do czasu wyjaśnienia dręczących go wątpliwości – pisze burmistrz Kukla.
Włodarz miasta wskazuje, że w ocenie posła istnieje podejrzenie udziału, w szczególności osób działających w imieniu Prokuratury Rejonowej w Gorlicach oraz miasta, w zorganizowanym procederze wyłudzania środków publicznych. Miało się to odbywać poprzez zgromadzenie niezidentyfikowanych odpadów i spreparowanie dowodów mających potwierdzać ich niebezpieczny charakter, a następnie uzyskanie w celu ich wywozu środków z budżetu państwa.
- Zgodnie z informacją udzieloną zastępcy burmistrza miasta Gorlice przez samego posła Miszalskiego, złożony przez siebie wniosek pan poseł oparł na obiektywnych i niewątpliwie wiarygodnych źródłach, a mianowicie na otrzymanym anonimie oraz na rozmowie z partyjnym kolegą z Gorlic i byłym burmistrzem (niezwiązanym obecnie ze strukturami miasta) – Panem Witoldem Kochanem. Trudno o bardziej wnikliwą ocenę zagadnienia - ironizuje burmistrz Kukla.
- Zdumienie budzi również nagła aktywność w kwestii ochrony środków budżetowych w sytuacji, gdy przez długi czas Gorlice pozostawały osamotnione w działaniach zmierzających do zabezpieczenia terenu przed wwożeniem nowych odpadów oraz zinwentaryzowania złożonych uprzednio. Miasto Gorlice wielokrotnie zwracało się z prośbą o wsparcie w tejj sprawie do polityków wszelkich klubów, partii, w tym bliskich współpracowników pana posła Miszalskiego – pisze burmistrz.
Czytaj dalej na następnej stronie