Zamiast worków z piaskiem, bramy powodziowe. Gdzie nie boją się Popradu?
Choć Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych w Krakowie wydało ostrzeżenie przed ulewnym deszcze, który według prognoz ma padać do piątku, burmistrz Muszyny woli obserwować u siebie w urzędzie internetowe mapy, pokazujące stan wody na Popradzie, po stronie słowackiej.
Czytaj też Śmiertelnie niebezpieczny poziom rzek na Sądecczyźnie [WIDEO, ZDJĘCIA]
- Dla nas najważniejsze są wskaźniki poziomu wód naszych sąsiadów, gdzie jest dla na zlewnia. Na razie nie widać zagrożenia - mówi Jan Golba.
- To ze Słowacji w 2010 roku przyszła do Muszyny powódź, choć u nas była wtedy piękna pogoda. Z bolesnej lekcji wyciągnęliśmy nauczkę - mówi burmistrz.
W ciągi dwóch lat brzegi Popradu w dzielnicy Folwark, w kierunku Leluchowa zostały umocnione betonowymi wałami przeciwpowodziowymi, wyłożonymi kamieniem. Do wałów prowadzi dziewięć korytarzy, które umożliwiają dostęp do brzegów rzeki mieszkańcom Muszyny i służbom ratowniczym. Kiedy niebezpiecznie podnosi się stan wody, korytarze zamykają specjalne metalowe bramy powodziowe.
- Bramy, składające z kilku elementów, wykonane są z duraluminium - tłumaczy burmistrz Muszyny. - To bardzo nowoczesne zabezpieczenia montowane w ciągu godziny przez strażaków. Możemy to zrobić natychmiast, kiedy otrzymamy informacje, że idzie do nas fala powodziowa. Mamy wypracowane procedury i zakładanie bram to już standard.
Golba zdecydował, żeby dziś bramy zainstalować.
Czytaj też 23 września koniec świata. W Nowym Sączu będą kolejki do konfesjonałów?
- Ogłosiliśmy w gminie stan podwyższonej gotowości. Lepiej nie ryzykować - mówi burmistrz Golba, choć przy takim poziomie zabezpieczenia, Muszyna wezbranego nurtu Popradu nie musi się obawiać.
(ami) fot. UMiGU Muszyna