Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 28 kwietnia. Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa
21/07/2023 - 15:30

To opowieść o tym, że otaczają nas osoby przeniknięte dobrem, choć czasem chciałoby się je spisać na straty

My także bywaliśmy wielokrotnie zaskakiwani, choćby wówczas, gdy muzułmanie prosili nas o odprawienie w ich intencji Mszy Świętej, gdy szwajcarski ateista, rezygnując ze swoich planów, zawiózł nas do Medziugorie, a poszukująca buddystka zadawała mnóstwo pytań o zakon.

rozdział Drugie otwarcie

[...] Trasę wyznaczyliśmy długopisem zaledwie na kilka godzin przed wyjazdem. Wiedzieliśmy, gdzie chcemy dojechać i na kiedy musimy wrócić do naszych klasztorów. Reszta była znakiem zapytania. Zdarzały się chwile, z których pragnęłoby się zapamiętać wszystko, każdy zapach, szum morza, tembr głosu, wypowiedziane słowo, akcent, gdy chciałoby się utrwalić rozmowę, po której czujesz się poruszony.

Nasza wyprawa nie realizuje sensacyjnego scenariusza, mówiącego o dwóch zakonnikach, którzy poczuli misję i udali się w rejony, gdzie katolicyzm jest wyznaniem mniejszości. W naszej relacji nie znajdziesz opowieści o spektakularnych nawróceniach ani o tym, jak wielką cenę musieliśmy zapłacić za obronę tego, w co wierzymy. Być może tak byłoby wygodniej? Klarowna sytuacja – my lepsi, oni gorsi, my dajemy, oni biorą. Było zupełnie inaczej. Doświadczaliśmy ogromnej ilości dobra. Czasem miałem nawet zawstydzające wrażenie, że ci ludzie, nieuważający się za katolików, bardziej wierzą w moc modlitw niż my sami.

Zabierali nas ateiści, muzułmanie, prawosławni, świeżo wypisani z Kościoła, buddyści, nauczyciele reiki, katolicy. Tych ostatnich było najmniej. Zdarzały się momenty, że śmialiśmy się w głos, nie mogąc przestać, ale i takie, kiedy milknęliśmy, słysząc kolejną wstrząsającą historię. Gdy widzisz blizny po odłamkach granatów na ciele, rozmawiasz z osobą, która na wojnie straciła nie tylko majątek, ale i najbliższych, wówczas zapominasz o najmądrzejszej teologii.

Po tej podróży świat wydaje się jeszcze bardziej prawdziwy, a do tego tak fascynujący, że życia nie starczy, żeby go poznać tak naprawdę. To opowieść o tym, że otaczają nas osoby przeniknięte dobrem, choć czasem chciałoby się je spisać na straty. To historie o tych, którzy już dawno żyją Panem Bogiem, ale najczęściej o tym nie wiedzą. O nich mówił Jezus, kiedy nakazywał nie oceniać zbyt szybko. To o nich jest ewangeliczna przypowieść, kiedy wchodzą zaskoczeni do nieba. 

My także bywaliśmy wielokrotnie zaskakiwani, choćby wówczas, gdy muzułmanie prosili nas o odprawienie w ich intencji Mszy Świętej, gdy szwajcarski ateista, rezygnując ze swoich planów, zawiózł nas do Medziugorie, a poszukująca buddystka zadawała mnóstwo pytań o zakon. Niemal każdy prosił o modlitwę, celnicy podczas odprawy, byli żołnierze, młodzi ludzie napotkani na ulicach, inwalidzi wojenni, muzułmańska kobieta żyjąca w małżeństwie z katolikiem, kierowcy kilkutonowych ciężarówek czy mężczyźni o twarzach kryminalistów. Ci ludzie opowiedzieli nam swoje historie. Teraz one stały się częścią nas. Właśnie dlatego tę podróż opisuję, nie z powodu liczby przejechanych kilometrów ani odwiedzonych miast, ale właśnie przez wzgląd na napotkanych ludzi. 

Krzysztof Pałys OP, Ludzie ósmego dnia, wydawnictwo W drodze







Dziękujemy za przesłanie błędu