Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 1 maja. Imieniny: Józefa, Lubomira, Ramony
12/05/2015 - 11:05

Historia: AK na Sądecczyźnie. Od Wilka do Tatara (4)

Na początku 1944 największy oddział partyzancki Inspektoratu AK Nowy Sącz - „Wilk” -był poważnie osłabiony. W grudniu 1943 w wyniku niemieckiej obławy utracono obóz pod Czerwonym Groniem w Gorcach, gdzie zginęło dwóch partyzantów i utracono kilkanaście sztuk broni. Ponadto na stałe z oddziału odeszło dziewięciu ludzi z plutonu Józefa Kurasia „Ognia”. Na 19 lutego 1944 zaplanowano akcję odwetową za utratę obozu.
Pod koniec stycznia 1944 r., oddział liczył zaledwie 17 ludzi uzbrojonych w 1 ręczny karabin maszynowy, 2 karabiny, 9 pistoletów i granaty. Sytuację poprawił powrót pod komendę por. Krystyna Więckowskiego „Zawiszy” jeszcze przed 19 lutego kilku ludzi z byłego plutonu „Ognia” wraz z ręcznym karabinem maszynowym. Jednak czterech ludzi którzy wrócili do oddziału spotkać miał wkrótce tragiczny los.

Za cel akcji odwetowej obrano posterunek policji do którego dotarł donos o pobycie partyzantów w Ochotnicy i z którego wyszła obława na obóz pod Czerwonym Groniem 28 grudnia 1943 r. Siedziba policji granatowej znajdowała się w centrum Ochotnicy Dolnej, w budynku byłej szkoły.
Por. Krystyn Więckowski „Zawisza” do akcji wydzielił ze swojego oddziału 13 ludzi. Podkomendni „Zawiszy” wraz z dowódcą zeszli do Ochotnicy z Lubania. Wsparcia udzielili im członkowie placówek AK z Kamienicy i Zabrzeży. Podczas ataku obecni byli też starosądeczanie Tadeusz Czech „Wicek” i Jan Szewczyk „Hans” z oddziału egzekutywy. Łącznie w akcji na posterunek udział wzięło 32 partyzantów.

Partyzanci otoczyli posterunek w nocy z 19 na 20 lutego 1944 r. Aby dostać się do środka posłużono się podstępem. Wykorzystano nieobecność polskiego komendanta, który był na weselu. Partyzanci przyprowadzili go do posterunku i zmusili do wezwania zabarykadowanych granatowych policjantów, aby ci otworzyli drzwi. Nie obeszło się jednak bez starcia. Po obrzuceniu pomieszczeń granatami, strzałach z ręcznego karabinu maszynowego i wezwaniu do poddania się pięciu „granatowych” wyszło na zewnątrz. Nie oznaczało to jednak końca akcji, na poddaszu pozostał jeszcze niemiecki żandarm, który nie zamierzał się poddawać. Tak późniejszy przebieg akcji opisuje Tadeusz Czech „Wicek”:

„Dano znać, że z pomieszczeń na poddaszu ktoś strzela, nawet ranił któregoś z chłopaków. Zaraz też „Lot” z LKM-em skoczył na górę, rozwalił serią drzwi, wrzucono granat. Rozległ się potworny huk. Po chwili, gdy „Satyr” z kolegami wpadł do pokoiku, na podłodze leżał zabity już niemiecki komendant -żandarm rozszarpany przez granat, którego wybuch spowodował również wybuch skrzynki granatów trzonkowych, przygotowanych przez Niemca do obrony. Ściana, pół sufitu i okno uległy zburzeniu.”(Tadeusz L. Czech, 1989, s.106).

Tym „niemieckim komendantem” był wachmistrz Hans Kuntz. Po polskiej stronie zginął jeden partyzant, Walenty Maziarz ps. „Maciek”, ranny został Władysław Kukla „Zagoszcz”. Partyzanci zdobyli wiele cennego sprzętu, w tym kilkanaście karabinów, pistolet maszynowy, amunicję, mundury, koce i buty. Po wyniesieniu zdobyczy partyzanci podzielili się, członkowie placówek odeszli w stronę Kamienicy, w tej grupie byli też sądeczanie z egzekutywy którzy odmaszerowali potem na melinę w Zbludzy. Oddział „Wilk” przekroczył Dunajec w Tylmanowej i odszedł przez Obidzę w stronę Szczawnicy. Punktem docelowym była ziemianka na wzgórzu Koszarki, nad Sewerynówką. Obładowani sprzętem i przemęczeni marszem partyzanci nie dotarli jednak do celu i zatrzymali się nocą 20 lutego na nocleg w zabudowaniach na osiedlu Przysłop. „Zawisza” nie podejrzewał zagrożenia i nie wystawił wart. To potem się zemściło, bowiem tropem partyzantów szli gestapowcy i żandarmi.
Około 7:00 rano 21 lutego 1944 r. partyzanci zostali zaskoczeni przez niemiecką obławę która poszukiwała sprawców ataku na posterunek w Ochotnicy. Oddział został otoczony, wywiązała się strzelanina.

Tak wspomina tę potyczkę Julian Zubek „Tatar”, który ukrywał się wtedy przed aresztowaniem kilkaset metrów dalej, w szałasie w Krzemieninach:
„Rano (…) około godziny 7 pod nieobecność „bacy” zostaliśmy zaalarmowani odgłosem strzałów z broni ręcznej i maszynowej, dochodzącymi od strony Dzwonkówki. (…) Działo się to w odległości kilkuset metrów od naszej jaty. Przegrodzeni lasem i Polaną Krótką nie orientowaliśmy się w przyczynach gwałtownej wymiany ognia...”. (Julian Zubek, 1988, s 32)
Podziw partyzantów za zachowanie zimnej krwi w trakcie zaskoczenia zdobył Szkot John Duncan. Bohaterstwem wyróżnił się się Bronisław Franczyk ps. „Satyr”, który w trakcie ucieczki oddziału wrócił pod ostrzałem po ręczny karabin maszynowy i wydostał go spod ciał zabitych kolegów, po czym dołączył do uciekających w stronę lasu partyzantów. Z kolei „Zawisza” był krytykowany za złe zaplanowanie akcji.
Dobrze wyszkoleni Niemcy prowadzili celny ogień. W wyniku obławy zginęło pięciu partyzantów: pchor. Bolesław Durkalec „Sławek” , strz. Józef Rogal „Strzała”, strz. Jan Rogal „Żbik”, strz. Józef Cyrwus „Kruk”, strz. Franciszek Klimowski „Wicher”. Czterech z nich niedługo wcześniej wróciło pod komendę „Zawiszy” z rozbitego plutonu „Ognia”. Siedmiu Polaków zostało rannych. Partyzantom udało się wycofać, gdyż Niemcy również ponieśli dotkliwe straty i nie kontynuowali pościgu. Zginęło 3. uczestników obławy. Jednym z nich był oberscharführer Franz Maywald, funkcjonariusz Gestapo z „Palace”, owianej czarną sławą zakopiańskiej „katowni Podhala”.

Za rozbicie posterunku w Ochotnicy i zabicie Franza Maywalda Niemcy zemścili się w barbarzyński sposób, rozstrzeliwując w dniu 23 II 1944 na rozkaz szefa policji dystryktu krakowskiego czterdziestu polskich zakładników z więzienia na Montelupich w Krakowie, 20 osób rozstrzelano w Starej Wsi i po dziesięć w Tylmanowej oraz Krościenku. W ciągu kilku dni po obławie na Przysłopie w „Palace” torturowano i zamordowano 9 osób.
Cdn.

Andrzej Bieda

Na zdjęciu: w drodze na Przysłop, rekonstrukcja GRH Żandarmeria[[email protected]], fot. Stanisław Michałczak, tn.info.pl


Bibliografia :

Julian Zubek „Tatar”, Ze wspomnień kuriera, Kraków 1988

Michał Maciaszek, Od Orła do Zawiszy: Gorce1943, Nowy Targ 2010

Stanisław Czajka, Ochotnica dzieje gorczańskiej wsi 1416-1986, Jelenia Góra 1987

Tadeusz L. Czech „Wicek”, Tym groźniejszy ze zdecydowany zginąć, Stary Sącz 1989

**
Autor pochodzi ze Starej  Wsi  k. Limanowej., jest absolwentem politologii na UJ (2010). Interesuje się historią Armii Krajowej w naszym regionie. Angażuje się w rekonstrukcje historyczne AK.










Dziękujemy za przesłanie błędu