24 godziny dla regionu Jakuba Bocheńskiego
Hasłem przewodnim 11. października, ostatniego dnia przed ciszą wyborczą, jest 24h dla regionu. Czy to przypadkiem nie jest chwyt marketingowy?
- Absolutnie nie! Wraz z innymi kandydatami i nieocenionymi wolontariuszami naprawdę spędzimy 24 godziny na nogach, wykorzystując potencjał każdej sekundy ostatniego dnia mojej pierwszej, tak poważnej i intensywnej kampanii wyborczej. Ten dzień jest zaplanowany w naszych kalendarzach od dawna i muszę przyznać, że nie mogę się go doczekać. Nie dlatego, że to koniec, ale dlatego, że będzie zwieńczeniem wszystkich dni ciężkiej pracy, taka wisienką na kampanijnym torcie.
W takim razie jak się zacznie? Co zaplanowaliście na początek?
- Wraz z częścią wolontariuszy, nocnymi markami, spotkamy się o północy w biurze w Nowym Sączu przy ulicy Batorego 90. Zapakujemy busa, którym podróżowaliśmy w trakcie kampanii, zrobimy herbaty do termosów, bo noce coraz chłodniejsze i ruszymy w trasę po regionie rozwieszając banery i plakaty. Nasz okręg wyborczy jest dosyć spory, więc na pewno nie będziemy się nudzić.
To dopiero pierwszy punkt, ale zarówno plan, jak i doba mają 24 godziny.
- Dlatego około 6 rano rozpoczniemy akcje uliczne. Wraz z kandydatami będziemy rozdawać ulotki i słodycze na dobry początek dnia na dworcach i przystankach autobusowych w całym okręgu. Później, mniej więcej o 7:30 kandydaci wybiorą się na lokalne targowiska. To wspaniałe miejsca, przypominające nam o dobrach regionu, w którym kandydujemy. Lubiłem tam wracać jako dziecko, później uczeń, student, aż w końcu kandydat na posła.
Wygląda na to, że rzeczywiście wszystko ma w ten dzień swoje miejsce i czas. A jesteście przygotowani na to, że życie napisze inny scenariusz?
- Potrafimy improwizować i zaradzić każdej sytuacji. Jakim byłbym politykiem, gdybym nie sprostał zmianom, niespodziankom czy nawet przeszkodom? Będziemy starali trzymać się naszej rozpiski i na pewno zrealizujemy wszystkie jej punkty, ale jeśli coś przesunie się w miejscu lub czasie, na pewno nie wybije nas z rytmu. O 9:00 panujemy rozpocząć “Akcję Autobus”, która obejmie nie tylko spotkania na przystankach, ale i podróże miejskimi i lokalnymi środkami transportu. Jednym z moich koronnych postulatów jest aglomeracja sądecka. Chcę naprawić transport w naszym regionie a to wspaniała możliwość, aby przekazać bezpośrednio zainteresowanym wyborcom moje rozwiązania dla tego problemu.
W swojej kampanii podkreślał Pan znaczenie akcji door to door, czyli odwiedzania wyborców w ich mieszkaniach. Czy to też znajdzie się w 24-godzinnych planach ostatniego dnia?
- Oczywiście! Tuż po “Akcji Autobus” odwiedzimy wyborców w ich mieszkaniach, porozmawiamy i wysłuchamy ich obaw, wątpliwości oraz problemów. Pod wieczór, zanim całkiem się ściemni, wrócimy na ulice rozwiesić resztę banerów i plakatów a tym, których spotkamy po drodze przekażemy pozostałe ulotki. Po wszystkim wrócimy tam, gdzie zaczęliśmy, czyli pod biuro w Nowym Sączu i w transmisji na żywo opowiemy o całej naszej kampanii, zachęcając do głosowania. Odwiedzimy m.in.: Grybów, Gorlice, Biecz, Gładyszów, Tylicz, Muszynkę, Krynicę, Piwniczną Zdrój, Moszczenicę Wyżną, Łącko, Szczawnicę, Nowy Targ, Zakopane, Limanową, Łososinę, by zakończyć w Nowym Sączu.
Śledźcie nas w mediach społecznościowych! Jesteśmy na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Jeśli chcesz mi pomóc lub towarzyszyć podczas ostatniego dnia kampanii, napisz do mnie w wiadomości prywatnej lub na [email protected].