Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 6 maja. Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty
12/05/2021 - 17:15

Z nerwów obgryzała w domu paznokcie w Sączu i czekała na wyrok w Warszawie

- Nasze życie przypomina koszmar. Ciągle nie wiemy, ile musimy oddać bankowi. I tak już od pomad pięciu lat. Czekałam na decyzję Sądu Najwyższego i z nerwów obgryzałam paznokcie - mówi mieszkanka Nowego Sącza, która wzięła kredyt Frankowy. – I co. I nic. Znowu, po raz kolejny raz nie ma w tej sprawie rozstrzygnięcia.

- Nasze życie przypomina koszmar. Ciągle nie wiemy, ile musimy oddać bankowi.  I tak już od pomad pięciu lat. Czekałam na decyzję Sądu Najwyższego i z nerwów obgryzałam paznokcie - mówi mieszkanka Nowego Sącza, która wzięła kredyt Frankowy. – I co. I nic. Znowu, po raz kolejny raz nie ma w tej sprawie rozstrzygnięcia.

Do ilu razy sztuka? Już po raz trzeci Sądowi Najwyższemu nie udało się zająć kredytami frankowymi. Sprawa już po raz kolejny została odroczona bezterminowo. Sędziowie zdecydowali, że konieczne są opinie kilku instytucji - Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka, Prezesa Narodowego Banku Polskiego oraz Komisji Nadzoru Finansowego. Organy te mają  teraz trzydzieści dni na sformułowanie swoich stanowisk. Nie wiadomo jednak, kiedy sędziowie ponownie zajmą się sprawą.     

Na decyzję frankowicze czekają już ponad pięć lat. Wśród nich jest Katarzyna z Nowego Sącza.- Kiedy razem z mężem postanowiliśmy wybudować dom, zdecydowaliśmy się na kredyt walutowy. Kurs franka oscylował na poziomie 2,50 zł. Licząc po takim kursie, nasz dług, który jeszcze mam wobec banku wynosi 235 tys. złotych.Kiedy przeliczę go po 4,30, bo wokół takiej sumy oscyluje obecna cena, to do spłacenia mam prawie dwa razy tyle, czyli 405 tysięcy złotych.

Jak mówi, siedem lat temu, zdawali sobie z mężem sprawę z ryzyka kursowego, bo przecież to normalne, że cena waluty ulega zmianie, ale nie przypuszczali, że różnica będzie aż dwukrotna – dodaje Katarzyna. - Wczoraj czekałam na decyzję Sądu Najwyższego i z nerwów obgryzałam paznokcie. I co? I nic. Znowu, po raz kolejny nie ma żadnego rozstrzygnięcia.

Na orzeczenie czekają też prawnicy, bo  niektórzy zdesperowanych frankowiczów zdecydowało się na proces z bankami. Jednak wielu sędziów sprawy zawiesiło, bo ciągle nie ma odpowiedzi na pytanie czy kredytowe umowy powinny zostać unieważnione, czy może powinno dojść do ich odfrankowienia.

Niedawno siedmiu sędziów Sądu Najwyższego już rozstrzygnęło jedną ze spornych kwestii dotyczących rozliczeń po unieważnieniu umów. Bank ma zwrócić wszystkie raty, które do niego wpłynęły, kredytobiorca zwraca pełną kwotę kredytu i nie dokonuję się tutaj żadnych potrąceń – podaje telewizja Polsat.

Do negocjowania umów zachęca Związek Banków Polskich. Sęk w tym, że tylko jeden bank, PKO BP,  zdecydował, że pójdzie na ugodę z frankowiczami i utworzył na ten cel specjalny fundusz w wysokości 7 mld złotych.  

- Niestety, kredyt wzięliśmy w innym banku – mówi Katarzyna. - Naprawdę nie wiem, co teraz będzie. Boję się, że nie damy rady. Ja pracuje na etacie, ale mam sądecką, niską pensję, a mąż prowadzi firmę. Przez pandemię cienko przędzie. Codziennie drżymy, żeby nie skończyło się na tym, że bank zabierze nam dom,  a my z trojgiem dzieci trafimy na bruk – dodaje z rozpaczą.

Historia frankowiczów stała się dramatyczna ponad pięć lat temu. Przyczyniła się do tego decyzja Szwajcarskiego Banku Centralnego, który ogłosił, że przestaje bronić swojej waluty i uwalnia jej kurs. Cena franka natychmiast poszybowała w górę. W krytycznym momencie osiągnęła 5 złotych i 19 groszy. ([email protected]) fot.jm







Dziękujemy za przesłanie błędu