Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 1 czerwca. Imieniny: Gracji, Jakuba, Konrada
25/02/2024 - 19:10

Dziś II niedziela Wielkiego Postu

Trudno sobie uzmysłowić, co czuł Abraham i jego syn Izaak, kiedy szli na górę w kraju Moria. Abraham włożył na plecy syna drwa, wziął ogień, nóż… Co odpowiadał ojciec, kiedy młody Izaak pytał go, gdzie jest baranek ofiarny?

Droga Abrahama z Izaakiem była czasem przemiany ich serc. Każdy krok w stronę celu, do jakiego wezwał Abrahama Bóg, był momentem składania ofiary, odrywania serca od wszystkiego, co ziemskie, od wszelkiej ludzkiej miłości. Bóg wezwał Abrahama do oddania tego, co było sensem, sednem, kwintesencją jego życia, do oddania tego, który był spełnieniem obietnicy Boga.

Abraham wierzy i idzie, a z każdym krokiem, jego serce jest rozrywane w tysiące strzępów. Lecz idzie. Idzie, by spotkać Boga i wypełnić Jego wolę. Przechodzi próbę wiary, która przemienia go wewnętrznie.

Apostołowie, którzy idą za Jezusem na Górę Przemienienia, mają, wydawałoby się, zupełnie inne odczucia i doświadczenia. Oglądają chwałę Najwyższego, która objawia się w ich Nauczycielu i Panu. Rozumieją, że odtąd i ich życie, życie ucznia Jezusa, będzie wspinaniem się na górę, z której szczytu widzi się inaczej… Z góry inaczej wygląda świat, rzeczywistość, tylko tu można dostrzec blask misterium Boga.

Wiedzą, że ich życie odtąd ma być wędrówką, w czasie której sami doświadczą przemienienia. Nie wiedzą jeszcze tylko jednego: że ta wędrówka wiedzie przez kolejną górę Kalwarię, przez górę ofiary – ofiary totalnej i całkowitej. Dopiero na tej górze Bóg okaże cały blask swej nieskończonej miłości, Miłości Ukrzyżowanej.

Ofiara ma słodki smak - powie Ojciec Pio - ponieważ jednoczy nas z Jezusem, zanurza w Jego niewyczerpanej miłości. Nie ma miłości bez ofiary. To ofiara jest znakiem, że kochamy autentycznie, naprawdę, bez egoizmu czy szukania siebie. Gotowość do ofiary, krok po kroku, dzień po dniu, jest znakiem, że miłości uczymy się od Jezusa, lub raczej, że pozwalamy, aby On nieustannie przemieniał nas w siebie.

Ojciec Pio do córki duchowej:

Człowiek, który jest w drodze, potrzebuje dużo siły, by dotrzeć do celu. Odwagi! Jezus nie pozbawi Cię swego wsparcia. Dlatego przyłączmy się jak najszybciej do grona dusz, które wiernie i pobożnie podążają za Boskim Mistrzem. Śpieszmy się, byśmy przypadkiem nie zostali w tyle tego świętego towarzystwa, stańmy się jego częścią i nie traćmy go z oczu, gdyż później, pozbawieni łask, jakie można znaleźć tylko w tej grupie, trudno nam będzie dotrzeć do celu.

Niech Ci będzie pociechą ta jakże słodka myśl, że jesteś miła boskiemu sercu Ojca, który zechciał upodobnić Ciebie do swojego Syna. Wiedz, że do świętości powołał Cię Pan, dlatego też krzyże, którymi obdarowana jesteś i będziesz, są inne aniżeli pozostałych ludzi wokół Ciebie. Z pokorą i łagodnością weź je na swoje ramiona. Szukaj pociechy w sakramencie ołtarza. Pośród tak wielu przeciwności, niech dusza Twoja często śpiewa Bogu hymn wdzięczności i uwielbienia.

Szukaj skupienia, a Twoje życie będzie ukryte w Jezusie i z Jezusem: na milczeniu, modlitwie i kontemplacji. Niech Cię nie przeraża ciemność, jaką niesie ze sobą noc upokorzenia, samotności i cierpienia. Idź zawsze do przodu i nie pozwól, aby zatrzymała Cię gorycz utrapienia.

Nie schodź z drogi, którą kroczyli święci. Pozostań na ścieżce, która prowadzi na wyżyny świętości i nie przerażaj się tym, że pnie się ona ostro ku górze. Podążaj wiernie za Jezusem. Zapewniam, że jak do tej pory, we wszystkim będziesz triumfować. Pietrelcina, 4 sierpnia 1915 roku

(br. Maciej Zinkiewicz, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie) Fot.kapucyni.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu