Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
23/08/2023 - 12:05

Beskidcamps - tu masz adrenalinę w czystej postaci. W Beskidy latem i zimą

Zakładamy kominiarki, kaski, po krótkim szkoleniu wsiadam na motocykl i niedługo pruję już za przewodnikiem na skos przez halę, w stronę Lackowej; próbuję utrzymać równowagę przy przeprawie przez bagniste brzegi strumienia, potem gnam brzegiem kamienistej drogi, by za chwilę w rozbryzgach sięgających koron drzew przemknąć przez potok przecinający trasę... Jeśli też chcesz to przeżyć, dzwoń do Beskidcamps.

O takich miejscach zwykło się pisać, że są „szczególne”, „wyjątkowe”, „niezwykłe”. Ale aż szkoda byłoby takie ogólniki stosować wobec Końskiej Doliny. Bo tu szczególnie pięknie widać nocą wszystkie gwiazdy, za dnia jest wyjątkowo cicho i spokojnie, a niezwykle czyste jest powietrze. No, ale to nie wszystko. Bo można tu przyjechać po adrenalinę. W czystej postaci.

Tę adrenalinę zapewnia Tomasz Pasoń, właściciel firmy Beskidcamps. Dzięki niemu, pośród natury, można robić coś innowacyjnego. Bo Beskidcamps robi latem coś naprawdę fajnego i ekologicznego - organizuje eskapady motocyklami w Beskidach. I wykorzystuje wyłącznie elektryczne motocykle. Myślicie, że to takie grzeczne przejażdżki? Można spokojnie, fakt. Ale można też nieco poszaleć.

Zakładamy kominiarki, kaski, po krótkim szkoleniu wsiadam na motocykl i niedługo pruję już za przewodnikiem na skos przez halę w stronę Lackowej, próbuję utrzymać równowagę przy przeprawie przez bagniste brzegi strumienia, potem gnam brzegiem kamienistej drogi, by za chwilę w rozbryzgach sięgających koron drzew przemknąć przez potok przecinający trasę.

Wrażenie niesamowite, tym bardziej, że te motocykle mają straszne kopyto, przez to są bezpieczne, bo nie ma dla nich żadnego problemu, gdy potrzeba nagłego przyspieszenia, nawet gdy jedzie się pod stromą górę. Poza tym, że są szybkie i zrywne, można nimi całkiem delikatnie i spokojnie pojeździć. Nawet jeśli dla kogoś zwykły motocykl to zbyt narowisty pojazd, to elektrczny motocykl naprawdę łatwo opanować i już po chwili mieć z tego prawdziwą frajdę. Wystarczy kilkanaście minut i możemy całkowicie oddać się podziwianiu otoczenia.

Normalny, crossowy motor, pokonując wertepy, ryczałby w niebogłosy. Te od Beskidcamps są ciche jak szum strumienia. Nie przeszkadzają nikomu, a siedząc na takim, człowiek czuje się częścią otaczającego go piękna. Można na nich poszaleć, ale można też spokojnie przetrzeć szlak przyszłej, pieszej wędrówki, zwiedzić całą okolicę w jedno popołudnie.

Motocyklem od Beskidcamps jeździłem ponad dwie godziny; ewnie mocy wystarczyłoby maszynie jeszcze na długo. Ja byłem nieco mniej wytrzymały, za to równie ubłocony. Ale wiadomo, im bardziej człowiek umorusany, tym bardziej szczęśliwy. Dlatego do rozmowy z Tomaszem Pasoniem siadłem zadowolony nie tylko dlatego, że nie kazał mi czyścić motocykla.

Skąd zatem pomysł na Beskidcamps? Wszystko dzięki zamiłowaniu właściciela do lasów, przyrody z jednej, i do adrenaliny oraz sportów ekstremalnych z drugiej strony.

O swoich elektrycznych motocyklach Tomasz Pasoń wie wszystko. Ważą 48 kilogramów, więc więcej niż rower, za to zdecydowanie mniej niż tradycyjny motocykl, dzięki czemu łatwo nad nimi zapanować (dobra rada - w trakcie jazdy przyciśnijcie kolana do motocykla), mają 230 Newtonometrów (stąd to przyspieszenie), są homologowane, zatem można też nimi spokojnie wyjechać na publiczną drogę.

Ale kto chciałby jeździć po asfalcie, jeśli z Beskidcamps można pojechać tropem niedźwiedzia albo wilka, popatrzeć na stado pasących się jeleni… Po prostu safari. A po nim – prysznic, pyszny obiad, doskonała kawa, odpoczynek w klimatyzowanych pokojach z internetem, skąd można spokojnie zdalnie pracować, tak jak robi Grzegorz, który w przerwie między kolejnymi spotkaniami online towarzyszył nam w motocyklowej wyprawie do budowanego właśnie poligonu paintballa i dalej, do opuszczonej cerkwi.

Tomasz Pasoń, choć to środek lata, ma już dla Beskidcamps plany na zimę. Bo entuzjastów beskidzkich wypraw nie brakuje i wielu z nich zapowiada, że chętniej niż na nartach, spędziłoby świąteczny urlop na splitboardzie, czyli czymś, co daje możliwości skiturów ludziom jeżdżących na snowboardzie. Tomasz Pasoń całe życie jeździ na snowboardzie, a od 18. roku życia jest też instruktorem. Oprócz skorzystania z wypożyczalni tego sprzętu z Beskidcamps można zatem wybrać się na wyprawę splitboardową. 

Z motocyklami Beskidcamps będzie można się z bliska zapoznać także od 8 do 10 września podczas Festiwalu Biegowego w Piwnicznej-Zdroju! Firma szybko się rozwija i ma obecnie chyba największą i najbardziej zróżnicowaną flotę Surronów w Polsce. ([email protected])

Artykuł sponsorowany







Dziękujemy za przesłanie błędu