Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 27 kwietnia. Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty
08/03/2024 - 08:30

Marzena Oleś-Kluska to prawdziwa Czarna Owca wśród kobiet

Marzena Oleś-Kluska, która już od 10 lat prowadzi z sukcesem Hotel Piwnicza Spa&Conference to prawdziwa Czarna Owca wśród kobiet. - Symbol „czarnej owcy” w mojej działalności nie jest przypadkowy – reprezentuje odwagę do bycia wyjątkowym, odmiennym i wskazuje na ścieżkę lidera, który nie boi się wyznaczać nowych kierunków – mówi zakochana bezgranicznie w kulturze Czarnych Górali i Piwnicznej-Zdroju bizneswoman.

Gdy przed laty, studiując w zupełnie innym kierunku w Krakowie, Marzena Oleś-Kluska dostała od rodziny propozycję, by przejąć kierowanie budowanym właśnie hotelem w Piwnicznej-Zdroju, górali kojarzyła - jak większość naszych rodaków - przede wszystkim z Zakopanym i Podhalem.

- Ze Szczawnicy pochodził mój dziadek, tam spędzałam wakacje i ferie – zaznacza. Ale wystarczyło zaledwie kilka tygodni, by Czarni Górale z Piwnicznej-Zdroju, Górale Nadpopradzcy całkowicie podbili jej serce i swoją tradycją i kulturą nadali cały rytm jej późniejszej pracy zawodowej. Młoda kobieta z miejsca nabrała pewności: hotel i góralszczyzna muszą stać się nierozerwalne.

Pierwszym wyrazem tej miłości była aranżacja obiektu, w którym głównym motywem są elementy ściśle związane z regionem a przede wszystkim Piwniczną-Zdrój, te zaczerpnięte z kultury Łemkowszczyzny i od Czarnych Górali. Kolory, elementy architektury, zdobień, wystroju wnętrz.

Od razu znalazło to też swoje odbicie w serwowanej tutaj kuchni, w daniach z jagnięciny, plackach pasterskich, pierogach łomnicańskich i tak dalej. A pierwsza nazwa ośrodka (w latach 70-tych stał w tym miejscu llLinodrut-ośrodek wczasowy, zakładowy) miała w członie Czarna Owca, bo przede wszystkim takie właśnie owce hodowało się kiedyś w tej okolicy.

– A wszyscy wiemy, że kto ma owce ten ma co chce! – śmieje się hotelarka. Kolejnym nierozerwalnym elementem jest góralska gościnność i wielka waga, jaką tu się przywiązuje do rodziny, z których Oleś-Kluska uczyniła najważniejszą zasadę w traktowaniu hotelowych gości. 

Restauracja Czarna Owca zaprasza: będzie owca cała na św. Michała!

- Od razu to poczułam i dlatego górale stali mi się tak bliscy. Reprezentują dokładnie to, co wyniosłam z domu: szacunek i lojalność wobec rodziny oraz szacunek do pracy, solidność i gotowość do pomocy innym. Jedna czwarta, to ja góralka. Tak właśnie pracuje nasz zespół, z którym zawsze powtarzamy, że do Czarnej Owcy przyjeżdżają goście a wyjeżdżają z niej już przyjaciele. Byli co prawda tacy, którzy powątpiewali, że taka góralska filozofia, familiarność się sprawdzi i dziś im wszystkim mogę powiedzieć, że się mylili.

Czarna Owca stała się marką samą w sobie. I co dla mnie ważne, nie zawiodłam zaufania rodziców, którzy od początku dawali mi - przyzwyczajeni do tego, że od zawsze byłam ową czarną owcą w rodzinie i wszystko robiłam po swojemu - wolną rękę w budowaniu i kształtowaniu marki hotelu – mówi z satysfakcją gospodyni obiektu a my dodajmy, że określenie Czarna Owca przylgnęło też już na stałe i do niej. Czarna Owca to też nazwa hotelowej restauracji.

Ale sam hotel to za mało, by pomieścić entuzjazm naszej bohaterki, której misją stało się pokazanie wszystkim, że kulturę górali należy pielęgnować w każdym aspekcie. Rodzina pani Marzeny prowadzi znaną w całej Europie firmę OLMET, która stała się bohaterem popularnego cyklu telewizyjnego „Złomowisko”. Gdy przez przypadek Oleś-Kluska spotkała się z kierownictwem ekipy telewizyjnej, dowiedziała się, że Polsat chce zrobić cykl o góralach właśnie. Ba, dostała zadanie by wytypować głównych bohaterów pierwszych odcinków. 

Zobaczcie, jak górale ze Ślązakami pomagają ofiarom wojny na Ukrainie [FOTORELACJA Z GALI W CZARNEJ OWCY]

Zadanie proste i bardzo wymagające jednocześnie. Najpierw trzeba było zebrać rzetelne informacje, kto naprawdę jest wśród piwniczańskich górali, góralem z krwi i kości. Tu kobieta mogła jednak liczyć na pomoc między innymi teścia Tadeusza Kluski, który sam jest niekwestionowaną kwintesencją bacy, sam, już jako jeden z nielicznych, hoduje i wypasa owce na piwniczańskich halach tak, jak robił to jego ojciec, dziadek i dalsi przodkowie.

- To mój ideał górala – śmieje się bizneswoman. – Człowiek bezgranicznie poświęcony swojej pracy, który do swoich zwierząt podchodzi z takim samym szacunkiem jak do ludzi i bardzo, bardzo poważnie traktuje swoje góralskie korzenie. Mój mąż, Mieszko, z którym poznaliśmy się w Krakowie a pokochaliśmy już w Piwnicznej-Zdroju i z którym razem prowadzimy hotel, jest taki sam.

Cykl „Górale” okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę – o Piwnicznej-Zdroju, Czarnych Góralach a i o samym hotelu usłyszała i mówiła cała Polska. Takiej promocji te okolice jeszcze nie miały. – Bardzo nam wszystkim zależało, żeby pokazać ludziom, że to nie jest skansen, że to jest prawdziwe życie wyjątkowych mieszkańców równie wyjątkowego regionu, że tu hasło „kultywowanie tradycji, spuścizny, kultury” nie jest czczym hasłem. I udało się – mówi z satysfakcją Oleś-Kluska. 

Niedługo później życie pokazało, że sama pani Marzena nabrała już kolejnych góralskich cech a przede wszystkim góralskiej hardości. Mowa o pandemii i kolejnych lockdownach. 14 marca 2020 roku hotel musiał zawiesić swoją działalność i od razu pojawiło się pytanie: jak uratować załogę przed utratą etatów?

- Z dnia na dzień wszystko zamknęliśmy na cztery spusty nie wiedząc, kiedy to się skończy. Po 2 tygodniach sytuacja wewnętrzna była coraz gorsza. W pierwszej chwili myśleliśmy o zwolnieniu załogi, przynajmniej jej większości, a są to osoby, które współpracują z nami od nawet 6 lat, czyli od otwarcia w 2013 roku. To była najtrudniejsza decyzja, której nie mogłam podjąć. Stwierdziliśmy, że zrobimy wszystko, by nie zwalniać naszej załogi – wspomina tamten czas kobieta.

- Przed świętami kupiliśmy maszyny do szycia, to było postawienie wszystkiego na jedną kartę. Nie wiedząc nawet, czy ktoś potrafi szyć, skontaktowaliśmy się z załogą i przedstawiliśmy pomysł: szyjemy, by każdy mógł zachować etat i utrzymać całą ekipę hotelu. Nie myśleliśmy nawet żeby na tym zarobić tylko utrzymać ludzi, nic więcej. Utrzymać 40 etatów. I tak codziennie na 2 zmiany szyliśmy, wycinaliśmy, pakowaliśmy, dodatkowo gotowaliśmy na wynos, by choć namiastkę naszych smaków restauracji Czarna Owca pozostawić naszym gościom – mówi z niekłamaną dumą.

Po 3 tygodniach szycia codziennie schodziło z maszyn po 2000 maseczek. Szyli wszyscy, od pokojowych po kadrę kierowniczą, nie było podziałów.-  Jestem pod dużym wrażeniem ich umiejętności oraz postawy. Team hotelu Piwniczna jest najlepszym teamem na świecie, jestem z nich dumna – podkreśla Oleś-Kluska. A Wy już pewnie zastanawiacie się, gdzie te maski trafiały? Otóż, gdy tylko cała akacja została nagłośniona na Facebooku, natychmiast pojawiły się zamówienia od dotychczasowych gości hotelu nie tylko z całej Polski, ale też z różnych zakątków Europy. Nadwyżki były przekazywane potrzebującym, Domom Opieki Społecznej itd. 

Przed pierwszą pandemiczną wigilią przyszedł czas na kolejny sprawdzian. Nikt nie wiedział, czy hotel będzie mógł działać czy nie, mimo to kuchnia była w pełnej gotowości i wtedy zapadła decyzja, że wigilia w hotelu i tak się odbędzie a jej cząstka trafi do wszystkich, którzy przez pandemię muszą w okolicy samotnie spędzić święta. Na facebookowym profilu hotelu, gospodarze zamieścili ogłoszenie, że jeśli ktoś spędza święta sam z dala od rodziny albo nie stać go na przygotowanie wieczerzy, to ekipa Czarnej Owcy mu ją dostarczy. I tak się stało.

– Rozwoziliśmy z mężem nasze dania przez cały dzień. To było niezwykłe doświadczenie. Namacalny dowód na to, że nadal jesteśmy potrzebni. Pamiętam te twarze, uśmiechy, poczucie ogromnej solidarności i wtedy poczułam: damy radę, przetrzymamy to wszystko, bo jesteśmy razem – nie kryje wzruszenia nasza rozmówczyni, do której - chcąc ten przekaz nieść dalej - znów zastukały ogólnopolskie media.

Ale odstawmy te trudne wydarzenia, z których Marzena Oleś-Kluska wyszła silniejsza niż do tej pory. W 2023 roku, mając ledwie 35 lat, kobieta została finalistką w kategorii Hotelarz Roku a już od kilku lat ambasadorem jej hotelu jest znany krytyk kulinarny Mikołaj Rey, który sam siebie określa też mianem ambasadorem piwniczańskiej jagnięciny. W hotelu systematycznie kręcone są kulinarne programy różnych stacji telewizyjnych, w jednym uczestniczył też równie znany kucharz Mateusz Gessler.

Gospodarze hotelu cyklicznie organizują też u siebie najróżniejsze kulinarne eventy w tym Festiwal Jagnięciny połączony z kiermaszami okolicznego rękodzieła. Do hotelu zjeżdżają się znani aktorzy, muzycy, muzycy.

– Czarne Owce, i ja i hotel, mamy się dobrze, ale wiem, że mogę zrobić dla Piwnicznej-Zdroju i naszego regionu jeszcze więcej, dlatego podjęłam decyzję o kandydowaniu na radną do sejmiku województwa małopolskiego. I tu pewnie też znów będę w wielu sprawach szła pod prąd, bo bardzo daleko mi do polityki. Chcę po prostu zakasać rękawy i pchnąć teraz do przodu cały nasz region – podsumowuje. I niech nikogo nie zmyli jej dziewczęcy, eteryczny wygląd! ([email protected] Fot.: archiwum sadeczanin.info) (c)  Materiał chroniony prawem autorskim

Artykuł sponsorowany







Dziękujemy za przesłanie błędu