Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 11 maja. Imieniny: Igi, Mamerta, Miry
15/08/2015 - 11:05

Bartłomiej Dudzic: „Przeskok jest duży, nie ma co kryć”

Cykl "weekendowy wywiad" w skrócie "Ww". Rozmowa ze sportowcem i człowiekiem sportu Sądecczyzny i okolic. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka i inne. Dzisiaj rozmawiamy z Bartłomiejem Dudzicem, pomocnikiem Sandecji Nowy Sącz – o mieście, różnicach między Krakowem i Nowym Sączem oraz ekstraklasą i jej zapleczem.
Zimą tego roku został Pan nowym piłkarzem Sandecji. Jak z perspektywy tego czasu ocenia Pan dwój obecny klub?
- Jestem tu od pół roku i cieszę się, bo drużyna robi się coraz ciekawsza. Zżyłem się z zawodnikami, zżyłem się z otoczeniem.

Jak bardzo Sandecja różni się od Cracovii, pańskiego poprzedniego klubu?
- Nie ma co kryć, przeskok jest duży. Zarówno biorąc pod uwagę poziom, jak również funkcjonowanie. Cracovia gra coraz lepiej, rozwija się na kilku płaszczyznach.

Transfer do Nowego Sącza był dobrym ruchem?
- To się okaże. Mam jeszcze rok kontraktu do wypełnienia, więc łatwiej byłoby mi odpowiedzieć na to pytanie po zakończeniu sezonu. Siebie samego ciężko oceniać. Najlepiej niech to robi trener. Na pewno dobrze mi się tutaj gra, źle nie wyglądam na tym boisku (śmiech).

Za Panem wiosna spędzona na boiskach pierwszej ligi. Da się porównać te rozgrywki z ekstraklasą, w której wcześniej miał Pan okazję występować?
- (Chwila zastanowienia) Kultura gry była oczywiście wyższa w ekstraklasie. Za to w pierwszej lidze jest lepiej jeśli chodzi o walkę, jest także więcej poświęcenia. Zaplecze ekstraklasy to również liga, gdzie każdy może wygrać z każdym. Większość meczów rozgrywana jest tutaj na styku.

Można powiedzieć, że w klubie w ostatnim czasie powiało optymizmem (Zbigniew Szubryt ma być sponsorem głównym - przyp. red.). Wie Pan o czym mowa?
- Nie wiem czy o to chodzi, ale… już, już. To na razie takie słowne gdybanie. Zobaczymy jak to będzie w rzeczywistości. Po transferach Sandecji widać jednak, że nie trafiali do nas przypadkowi zawodnicy, ale tacy ograni w elicie, z dużym bagażem doświadczeń.

Zdążył Pan już zwiedzić miasto?

- Tak, choć nie jestem typem człowieka, który przesiaduje na mieście cały czas. Wolę spędzać czas z boku, w swoim klimacie. Byłem na rynku przejazdem, tak naprawdę przyszedłem tam na zdjęcia gdy pozowaliśmy przed sezonem, jakieś dwa razy (śmiech). Jeśli miałbym porównywać Kraków z Nowym Sączem to krakowski rynek wygrywa (śmiech). Ale Nowy Sącz daje radę, jest taki kameralny, więc jak najbardziej okej.

W sobotę zagracie z Chojniczanką. Piąty zespół minionego sezonu nie będzie łatwym przeciwnikiem. W ub. sezonie na własnym stadionie zremisowaliście z nimi 1-1, zaś w Chojnicach przegraliście 1-2, a Pan zaliczył trafienie. Będzie powtórka i wpisze się Pan na listę strzelców?
- Faktycznie mam chrapkę na gola. W tym sezonie za mną dwa mecze i wciąż zero trafień. Na stadionie przy ulicy Kilińskiego jeszcze nie strzeliłem bramki, więc teraz zależy mi na tym szczególnie!

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)








Dziękujemy za przesłanie błędu