Piłka ręczna. Przerwa Olimpii/Beskid. Prezes nie do końca zadowolony

Drużyna z Nowego Sącza plasuje się na dziewiątym miejscu w tabeli. W jedenastu meczach trzykrotnie okazywała się lepsza od przeciwnika, zaś osiem razy schodziła z boiska w roli pokonanej. Jednym ze zwycięstw było to ostatnie z olkuskim SPR, rozegrane w wyjątkowych okolicznościach (bramka Masnej po końcowej syrenie dająca zwycięstwo 28:27 – przyp. red.). Poprosiliśmy o ocenę dotychczasowych występów Olimpii/Beskid prezesa klubu Wiesława Rutkowskiego. 

- Nie jest to szczyt marzeń. Coś nie „zagrało” jak trzeba. Wraz z zarządem klubu mamy nadzieję, że sytuacja jeszcze się odmieni. Na pewno w tych meczach zabrakło umiejętności i szczęścia ale nie ambicji. Było również sporo sędziowskich pomyłek, które nie powinny się zdarzać na superligowym poziomie. To nasza najsłabsza runda od trzech sezonów. Tak to jednak czasem bywa, że forma nie jest równa. Liczymy na to, że praca, którą wykonują dziewczyny, zaowocuje w rundzie wiosennej i mam nadzieję, że nawiążemy w niej walkę o fazę play-off – przyznał.

Do najbliższego poniedziałku podopieczne Dusana Danisa mają wolne, zaś później wystartują z przygotowaniami do drugiej części rozgrywek, które zaplanowano na trzeciego stycznia 2015 roku. W czasie okresu przygotowawczego będą one trenować dwa razy dziennie.

- Okres grudniowy to spora dawka treningów. W połowie grudnia rozegramy u siebie Międzynarodowy Turniej z udziałem mistrza Ukrainy i Słowacji. Trwają jeszcze rozmowy z drużynami z Polski i Węgier. Impreza będzie miała na celu przetestowanie nowych wariantów gry naszej drużyny i z pewnością będzie ucztą dla kibiców. Już teraz, wraz z zawodniczkami i zarządem zapraszam serdecznie na to wydarzenie – dodał prezes.

Warto również pamiętać, że najskuteczniejsza zawodniczka nowosądeckiego superligowca Katarina Dubajova, zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Zdobyła osiemdziesiąt cztery gole. Prowadząca Stefka Agova Ivanova (MKS Piotrcovia Piotrków) rzuciła o dziesięć bramek więcej. Nie jest zatem aż tak źle.

Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)