Czy to już plaga szerszeni? Atakują nawet z przewodów wentylacyjnych
Tylko w weekend strażacy musieli interweniować kilka razy. W Kamionce Małej koło Limanowej w jednym z domów szerszenie zagnieździły się w przewodzie wentylacyjnym.Rodzice z małymi dziećmi byli przerażeni. W tej samej miejscowości owady były pod warstwą docieplająca dach.
Z kolei w Bednarce koło Gorlic szerszenie umościły się nad wejściem do domu.Takich przypadków jest ostatnio mnóstwo w całym regionie.
Czy to już plaga? Oficer dyżurny komendy miejskiej w Gorlicach zapewnia, że w tym stwierdzeniu jest wiele przesady.
- Tych interwencji i tak nie jest tak dużo. Dwa lata temu, otrzymywaliśmy po dwadzieścia zgłoszeń dziennie.
Jak dodaje strażak, im cieplejsze i bardziej suche lato, tym szerszeni jest więcej. Owady lubią pnie drzew, strychy, kominy i otwory wentylacyjne. Czasem ich gniazda bywają gigantyczne,
- Kiedyś nie mogliśmy go zapakować do czterdziestolitrowego worka - dodaje strażak.
Dla szerszeni nie ma litości. Ubrani w specjalne kombinezony strażacy uśmiercają owady chemiczną substancją, potem usuwają gniazda.
Co zrobić, gdy zobaczymy szerszenia? Przede wszystkim nie panikować. Najlepiej w ogóle się do nich nie zbliżać, ale jeżeli znajdziemy się w pobliżu większej ich grupy, powinniśmy się powoli wycofać. Dodatkowo przyda się zapanowanie nad własnym ciałem, czyli powinniśmy nie wykonywać gwałtownych ruchów i nie wymachiwać rękami. Jeżeli to możliwe, powinniśmy również zakryć najbardziej wrażliwe miejsca na naszym ciele.
Szerszenie atakują, kiedy czują, że zagrożone jest ich gniazdo. Jeden owad, jeśli nie jesteśmy uczuleni na składniki jego jadu, jest dla nas niegroźny.
[email protected] fot. archiwum