Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 22 maja. Imieniny: Emila, Neleny, Romy
15/06/2012 - 02:45

Filmy Rapfa w obcych rękach! Na razie jest książka

- Feliks Rapf był człowiekiem wielu pasji, ważną postacią Nowego Sącza, a dzisiaj trochę zapomnianą, choć mógłby być wzorem dla młodzieży – powiedział Dawid Golik, historyk z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. W czwartek wieczorem (14 czerwca) w Domu Gotyckim w Nowym Sączu odbyła się promocja „Wspomnień wojennych 1914-1920 ” Feliksa Rapfa, wydanych wspólnie przez IPN i nowosądeckie Muzeum Okręgowe. Frekwencja w muzeum dopisało,choć konkurencją był mecz Euro w telewizji - Włochy : Chorwacja.
Rękopis wspomnień, spisanych w 1947 roku, podczas pobytu Feliksa Rapfa w sanatorium w Szczawnicy i bogato ilustrowanych zdjęciami, opracował i obszernym  wstępem opatrzył Dawid Golik, który w Domu Gotyckim bardzo ciekawie, a chwilami wręcz brawurowo  opowiadał o „Profesorze”. – Był przyrodnikiem, geografem, jego największą pasją była turystyka górska. Wytyczał szlaki turystyczne w Beskidzie Sądeckim i doprowadził do budowy schroniska na Przehybie (spalonym przez Niemców lub radzieckich partyzantów w grudniu 1944 r.). Był też fotografikiem i filmowcem, dokumentującym najważniejsze wydarzenia z życia przedwojennego Nowego Sącza, ale był przede wszystkim wspaniałym nauczycielem i pedagogiem, podczas okupacji udzielał się w tajnym nauczaniu, a mało kto wiedział po wojnie, że był również kapitanem rezerwy Wojska Polskiego, z piękną żołnierską kartą – mówił Golik.
Zapewniał, że wspomnienie „Profesora” z frontów I wojny światowej, w tym rzadko opisywanej w polskiej historiografii wojny austriacko-włoskiej w Alpach czyta się jednym tchem. Dość powiedzieć, że Rapf specjalnie zaciągnął się w 1914 roku do cesarsko-królewskiego 59. pułku piechoty, stacjonującego w Salzburgu, aby poznać Alpy i to mu się udało  (przed wyruszeniem do jednostki zaopatrzył się w aparat  fotograficzny).
– Rapf pisał swoje wspomnienia 30 lat później dla dzieci. Nie były one przeznaczone do druku, dlatego są prawdziwe, niekoloryzowane, przedstawiają zwykły trud i znój żołnierski i z tego względu są bardzo ciekawe – rekomendował książkę krakowski historyk.
Feliks Rapf, pochodzący ze spolszczonej rodziny austriackiej (ur. 11 stycznia 1891 r. w Tarnowie, ojciec był urzędnikiem pocztowym), był przede wszystkim polskim patriotą.
– Gdy Polska "wybuchła" w listopadzie 1918 roku, to razem z żoną – Austriaczką, przybyli do Nowego Sącza, zostawiając dziecko w Alpach i Rapf natychmiast zaciągnął się do polskiego wojska, bo nie miał wątpliwości, że jest Polakiem. A potem walczył z bolszewikami i dotarł ze swoim oddziałem aż nad Berezyną. Później dostał się do niewoli bolszewickiej, z której szczęśliwie uciekł i przez bagna i puszcze Polesia przedzierał się do swoich,  to są  najbarwniejsze karty jego wspomnień – kontynuował Dawid Golik, dodając, że Rapf był „ogniwem w polskiej  sztafecie pokoleń, niosących płomień wolności”.  Jako nauczyciel, najpierw tarnowskich, a potem sądeckcih szkół średnich od 1922 roku kształtował  "pokolenie Kolumbów", ktore zdało egzamin w 1939 roku.  
Z powojenną rzeczywistością „Profesor” się nie pogodził, to nie była jego wymarzona Polska. – Odsunął się wtedy na bok, dla władzy komunistycznej nie nadawał się na bohatera, bo piłsudczyk, przedwojenny oficer. Zmarł w 1972 roku, został pochowany na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana. Ma swoją ulicę w Nowym Sączu, ale współczesnym sądeczanom to nazwisko niewiele mówi – stwierdził Golik. Tłumaczył jeszcze, że IPN wyszukuje regionalnych bohaterów, wartych przypomnienia, i Feliks Rapf doskonale się do takich zabiegów nadaje.
***
Wielka atrakcją wieczoru była projekcja 8-minutowego filmu, z komentarzem Beaty Wierzbickiej, nakręconego prawdopodobnie przez Feliksa Rapfa (stuprocentowej pewności nie ma). Na ekranie przesunęły się obrazy przedwojennego Sącza: kościół farny, kościół Ducha św., malowidła w kościele św. Kazimierza, gmach „Sokoła”, Zamek Jagiellonów, defilada 3-Majowa na Jagiellońskiej, stary most na Dunajcu, Dom Pierackiego i grobowiec generała na Starym Cmentarzu, wymarsz na wojnę 1. pułku strzelców podhalańskich,  potem Ratusz przystrojony hitlerowską flagą... Mocniej zabiły serca obecnych na pokazie starszych osób, w tym siedzącej obok wysłannika portalu sadeczanin.info pani Janiny Rajcy (rocznik 1923) . To już drugi film Feliksa Rapfa, który wypłynął ostatnio na powierzchnię życia publicznego. Pierwsza kronikę sadecką, nakręcona amatorska kamerą przez  Rapfa pokazano w 2010 roku i wiąże się z tym ciekawa historia, o czym za chwilę.
Po projekcji filmu rozgorzałą dyskusja. Byli uczniowie Feliksa Rapfa, autora bardzo popularnego w swoim czasie repetytorium z fizyki dla kandydatów na studia wyższe (8 wydań) wspominali „Profesora”. – Miał niezwykły dar przekazywania wiedzy z zakresu szczególnie fizyki. Do dziś pamiętam, a już tyle lat minęło, jak nam wyjaśnił różnicę między natężeniem a napięciem prądu. Otóż porównał prąd do wodospadu. Natężenie to kaskady spadającej wody, a napięcie to wysokość wodospadu – wspominała starsza sądeczanka. Inna wyrecytowała bezbłędnie wiersz, która młodzież klasy maturalnej ułożyła na cześć „Profesora” w 1946, bądź w 1947 roku, podczas wycieczki w Tatry. Mówiono, że „Profesora” cechowała łagodność i cierpliwość w kontaktach z młodzieżą, ale posiadał wielki autorytet i posłuch wśród uczniów.
Najgorętsza dyskusja dotyczyła jednak kronik sądeckich Feliksa Rapfa.
- Jaka jest szansa, że te filmy trafią z rąk prywatnych kolekcjonerów z Wrocławia do Nowego Sącza, gdzie jest ich właściwe miejsce? – pytali kolejno: Bogdan Kołcz, dyrektor Akademickiego Liceum i Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego, Leszek Zakrzewski, prezes sądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, i Maciej Zaremba, prezes honorowy Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział „Beskid” im. Feliksa Rapfa w Nowym Sączu.
W dyskusji Leszek Zakrzewski wyjaśnił, że dwaj wrocławianie: dr Andrzej Lorczyk (pochodzi ze Starego Sącza) i filmowiec - dokumentalista Sławomir Górski zakupili filmy Rapfa na aukcji internetowej. Chcieli je odsprzedać władzom Nowego Sącza, ale prezydent nie skorzystał z oferty. Kolekcjonerzy „zaśpiewali” sobie, wedle wiedzy Zakrzewskiego, 80 tys. zł, a inni słyszeli o 100 tys. zł!
- Wierzę, że wcześniej czy później te filmy wrócą do Nowego Sącza i zostaną udostępnione sądeczanom, gdyż tak naprawdę mają wartość tylko dla sądeczan – podsumował tę część dyskusji Dawid Golik. Ujawnił, że rękopis Rapfa uzyskał za pośrednictwem „kolekcjonerów” z Wrocławia i ma kłopot z przekazaniem autorskich egzemplarzy książki potomkom Feliksa Rapfa.
***
Wieczór autorski w Domu Gotyckim poprzedziło dopołudniowe spotkanie Dawida Golika z młodzieżą w II LO im. M. Konopnickiej, gdzie Feliks Rapf uczył fizyki, astronomii i matematyki. Sala była pełna. – To pokazuje, że młodzież spragniona jest historii wbrew, nie waham się powiedzieć, brutalnym próbom usunięcia historii z programu nauczania – mówiła Anna Wideł, kierownik działu edukacji  w Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu.
„Wspomnienia wojenne 1914 – 1920 ” Feliksa Rapfa można zakupić w Domu Gotyckim i Miasteczku Galicyjskim (raptem 25 zł). Książka została bardzo starannie wydana w Domu Wydawniczym „Rafael” w Krakowie. Żaden szanujący się sądeczanin nie powinien przejść obojętnie wobec tej publikacji.
(HSZ), fot. własne








Dziękujemy za przesłanie błędu