Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 11 maja. Imieniny: Igi, Mamerta, Miry
16/12/2013 - 14:56

Jakub Muller uczczony. Tablica przy bramie kirkutu

Przy bramie cmentarza żydowskiego przy ul. Rybackiej w Nowym Sączu została odsłonięta tablica poświęcona Jakubowi Mullerowi, strażnikowi pamięci sądeckich Żydów. Dzisiaj mija 3. rocznica jego śmierci. Uroczystość zgromadziła kilkadziesiąt osób, m.in. był rabin Eliser Gurary z Krakowa, prawdopodobnie ostatnia sądecka Żydówka Anna Grygiel-Hury i Ewa Andrzejewska, która przed dwoma laty wydała książę o Jakubie.
Tablicę odsłoniła przybyła ze Szwecji córka Jakuba Mullera - Karolina Lawitz. Rabin gminy żydowskiej w Krakowie odmówił kadisz. Przemawiał prezydent Ryszard Nowak, który mówił m.in., że Żydzi odcisnęli piętno na historii miasta i należy im się pamięć. Ich los dopełnił się w lipcu 1942 roku, kiedy Niemcy wywieźli do Bełżca kilkanaście tysięcy sądeckich Żydów (przed wojną co trzeci mieszkaniec miasta był Żydem). Ocalali nieliczni, w tym Jakub Muller, którego ukrywała polska rodzina. Resztę życia poświecił pielęgnowaniu pamięci o swoich braciach.
Napis na odsłoniętej dzisiaj tablicy po polsku, angielsku i hebrajsku głosi, że Jakub Muller (1920-2010) był Sądeczaninem, człowiekiem wielkiego serca, świadkiem Holocaustu, strażnikiem pamięci, opiekunem cmentarza i że spoczywa w Netani w Izraelu. Marmurową tablicę ufundował sportowiec,
Daniel Popiela, znakomity kajakarz, olimpijczyk.
Uroczystość zorganizował i prowadził Łukasz Połomski, młody historyk, autor serii artykułów o sądeckich Żydach, publikowanych w miesięczniku "Sądeczanin". Połomski był inicjatorem upamiętnienia Jakuba Mullera, którego miał szczęście, jak mówi, poznać osobiście i przeprowadzić z nim wielogodzinne rozmowy. Historyk odczytał dzisiaj przesłany na jego ręce, a skierowany do uczestników uroczystości list cadyka Joela Halberstama z Nowego Jorku, potomka słynnego Chaima Halberstama, którego ohel znajduje się na cmentarzu przy Rybackiej. List przysłał także Markus Lustig, prezes Ziomkostwa Nowosądeczan w Izraelu.
Po uroczystości zebrani zwiedzali zamknięty na co dzień kirkut. Swój obecny, zadbany wygląd cmentarz zawdzięcza w dużej mierze Jakubowi Mullerowi.

                                                                                                        ***
- Tata tęsknił do Nowego Sącza. Kto był ważniejszy dla niego: my dzieci i wnukowie czy Nowy Sączu? Przegraliśmy z Nowym Sączem - mówiła dzisiaj Karolina Lawitz. Wspominała, jak po 1989 roku, gdy otworzyły się granice, jej ojciec zaczął jeździć ze Szwecji do Nowego Sącza.
- Zaczął te niełatwe podróże, gdy był już stary, miał siedemdziesiąt lat - opowiadała córka. - W wieku osiemdziesięciu lat pojechał do Nowego Jorku zbierać fundusze na remont cmentarza i innych pamiątek żydowskich w Nowym Sączu. Gdy mu mówiłam: "Tato, po co jedzie do Ameryki, przecież nie znasz angielskiego", to mi odpowiedział, że jest Żydem, zna jidisz i wszędzie da sobie radę. Potem pojechał do Londynu, pisał setki listów na cały świat - wspominała. 
Rodzina Mullerów emigrowała do Szwecji w 1968 roku. Pani Karolina miała wtedy 12 lat, języka polskiego do dzisiaj nie zapomniała, choć z czytaniem po polsku już gorzej. Dzisiaj witała się ze starymi znajomymi, których nie widziała 45 lat, m.in. z kolegą z ławy szkolnej Piotra Prokopczuka.
- Najpierw mieszkaliśmy na Szwedzkiej, gdzie później była milicja, ja już urodziłam się na Romanowskiego - tłumaczyła pani Karolina.
Żona Jakuba Mullera - Stefania była Polką, zmarła w 1992 roku, mieli dwoje dzieci: Karolinę (jest chemikiem) i Zygmunta (mechanik samochodowy).
(HSZ), fot. własne






Dziękujemy za przesłanie błędu