Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 1 maja. Imieniny: Józefa, Lubomira, Ramony
14/11/2014 - 13:12

Mieczysław Gwiżdż: Na wyborach świat się nie kończy

Zarząd nowosądeckiego osiedla Barskie pracuje pełną parą. To jedyny taki organ lokalnego samorządu, który stale przyjmuje mieszkańców, a jego działacze pełnią dyżury nawet w niedzielę. Można tu prosić o poradę w sprawach życiowych, kwestiach prawnych, społecznych, pedagogicznych.
- Oczywiście, że teraz myślę o wyborach – mówi przewodniczący Zarządu Mieczysław Gwiżdż. – Skoro zdecydowałem się na ponowne kandydowanie, muszę zadbać choćby o minimum tzw. wizualnej propagandy, to obowiązek. Nie korzystam z żadnej drogiej formy reklamy, wolę te pieniądze przekazać dla mieszkańców.

Mieczysław Gwiżdż kandyduje do Rady Miasta Nowego Sącza w okręgu 2, z pierwszego miejsca listy KWW Wspierających Ryszarda Nowaka.

Poniżej rozmowa z kandydatem.

**

Jak Pan ocenia swoje szanse wyborcze?

- Zobaczymy,  każdy werdykt wyborczy przyjme z pokora. Na wyborach świat się nie kończy. Ludzie muszą nadal żyć, tam gdzie dotyka ich bieda, wiązać jakoś koniec z końcem, mieć „coś” włożyć do przysłowiowego garnka. Wiem, jak trudno wytłumaczyć dziecku, że rodzicom zaczyna brakować nawet na kromkę chleba. Kiedy stawiałem pierwsze kroki w futbolu, musiałem zapracować na swoje utrzymanie i „odwdzięczyć” się za gościnę, choć udzielała mi jej bliska rodzina. Biedy i życiowych kłopotów doświadczyłem na własnej skórze także w dorosłym wieku, kiedy nie potrafiłem docenić ofiarowanych mi przez los możliwości. Dziś, jestem mądrzejszy o wszystkie przeżyte lata, owe doświadczenia chcę przekazać ludziom, oprócz pomocy materialnej jakiej staram się udzielać potrzebującym.

Mija kolejny rok pracy barskiego samorządu…

- Zbliżają się ważne dla Polaków Święta Narodzenia Pańskiego, które od chrześcijan wymagają odnajdywania w tajemnicy narodzin Chrystusa siły do życia wedle Boskich przykazań, w poczuciu właściwie rozumianej katolickiej moralności. Ten czas, zmusza każdego do głębokiego zastanowienia się nad własną ziemską egzystencją, nad osobistym rozumieniem otaczającego nas świata, zmian zachodzących w obyczajowości, w stosunkach społecznych. W chwilach przygotowań przedświątecznych jaskrawo widać ogromne różnice w zasobności rodzinnych portfeli, postępującą pauperyzację średnich i najuboższych warstw społeczeństwa, biedę dosięgającą szczególnie najmłodszych i najstarszych obywateli dotkliwie odczuwających czas kryzysu. Zdarza się, iż owe fakty wykorzystują bez skrupułów wszelkiej maści politykierzy, żerujący na ludzkiej naiwności, a kierując się niskimi pobudkami próbują (na szczęście z mizernym skutkiem) budować własną pozycję i karierę społeczną, polityczną. Lepsza wszak, choć jedna dodatkowa paczką wspomagająca źle sytuowaną rodzinę, niż setki deklaracji bez pokrycia, medialne pozdrowienia, plakaty na ogłoszeniowych słupach sugerujące „pseudo szacunek” dla wyborców. Każdego roku, przygotowujemy paczki świąteczne dla około 200 osób. Czasem, w trakcie zbierania adresów okazuje się, że są kolejne rodziny, których stan posiadania uległ znacznemu pogorszeniu, im również trzeba zapewnić pomoc. Wiele osób ma spokojne święta, nie spędzi ich przy pustych stołach, dlatego że pomyślano o nich w osiedlowym zarządzie. Osobom niepełnosprawnym, chorym podarunki dostarczane są do domów. Oprócz paczek, czeka na Barszczan wigilijna kolacja, z kolędami, towarzyskimi rozmowami, z błogosławieństwem księdza Józefa Wojnickiego, czy księdza Jerzego Jureckiego.

A zanim przyjdą święta…

- Do Bożego Narodzenia jeszcze prawie 50 dni, a wcześniej też nie brakuje wydarzeń, na stałe wpisanych w kalendarz osiedla, z którym jestem związany od pięciu kadencji (przez cztery, jako przewodniczący).
Zanim nastąpi czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana Jezusa, czyli Adwent, trzeba godnie pożegnać burzliwy czas lata i jesieni „Balem Andrzejkowym”. Oby sprawdziły się tylko dobre wróżby, czynione podczas jego trwania. Nie zapominamy o mikołajkowym święcie dzieci. I dla nich muszę mieć prezenty (to kolejne 150 paczek), milusińscy czekają na ulubionego świętego z wielkim niepokojem i radością. Nie można ich zawieść. Czym obdaruje ich w tym roku? To niespodzianka. Przybywa różnie, po śniegu saniami, a gdy go niema – wojskowym jeepem. Może tym razem będzie to bryczka, lub karoca?

Ludzie pytają, czemu Pan to robi, co się za tym kryje? Nikt nie wierzy w bezinteresowne pobudki.

– Lubię i chcę sprawiać ludziom przyjemność, mam ogromną radość z pomagania potrzebującym, a jeśli usłyszę słowo „dziękuję” – to dla mnie największa satysfakcja. Na działalność społeczną przeznaczam wszystkie ekwiwalenty za pracę samorządową. Nie szczędzę również grosza z własnej emerytury i oszczędności.

(SZK)








Dziękujemy za przesłanie błędu