To on zastąpi Iwonę Mularczyk, jeśli...
Z Przemysławem Gawłowskim rozmawia Jagienka Michalik
Jeśli Iwona Mularczyk wygra wybory na prezydenta Nowego Sącza, zrezygnuje z mandatu radnej, to wtedy pan, jako następny na liście, zasiądzie w miejskim samorządzie. Jest pan teraz pewnie tym mieszkańcem Nowego Sącza, który najbardziej życzy jej wygranej i najmocniej trzyma za nią kciuki.
- Ja w ogóle życzę wszystkim jak najlepiej, bo jestem pozytywnie nastawiony do ludzi. Pani Iwonie Mularczyk również życzę jak najlepiej, a oprócz tego na pewno jestem teraz najbardziej zaangażowany w te wybory.
No tak, od jej wygranej zależy również i pana wygrana. Bo na razie znalazł się pan na ratuszowym aucie.
- Do tego, żeby wygrać z Januszem Kwiatkowskim zabrakło mi trzydzieści jeden głosów.
Poczuł pan gorycz porażki?
- Nie. Jestem wyborczym weteranem i zdarzało mi się już przegrywać i nie wejść do rady miasta. Po raz pierwszy ubiegałem się o mandat radnego w 2001 roku. W kolejnej kadencji nie dostałem się do rady miasta. Potem, po czterech latach, znowu się udało.
Analizuje pan tę swoją swoja przegraną? Myśli pan o tym, że można było zrobić więcej, lepiej?
-Na pewno gdzieś popełniłem błąd. Może zbyt skupiłem się na centrum Nowego Sącza. Dużo ludzi mieszka na terenie starego miasta, ale sporo jest takich, którzy tylko wynajmują tam mieszkania, a zameldowani są gdzie indziej. Jeśli będę kandydował za pięć lat, być może kampanijna ekspansja powinna iść na ościenne osiedla.
Potrafi pan powiedzieć ile rąk mieszkańców Nowego Sącza uścisnął pan w tej kampanii. To ciągle najbardziej najlepszy sposób na zbieranie głosów.
-Tysiące to może nie były, ale na pewno grube setki. Może pięćset, sześćset? To rzeczywiście najbardziej skuteczny sposób kontaktu z potencjalnymi wyborcami.
Na razie pozostaje pan w stanie zawieszenia.
- Nie czekam bezczynnie. Przedtem się koncentrowałem na swojej kampanii i na swoim okręgu wyborczym. Teraz mam większe pole do popisu bo, mam całe miasto i skupiam się na kampanii Iwony Mularczyk. Zresztą na naszą kandydatkę Prawa i Sprawiedliwości pracuje cały zespól ludzi, również tych, którzy nie weszli do rady miasta.
I pewnie wierzy pan w jej wygraną z Ludomirem Handzlem?
- Głęboko w to wierzę.