Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 6 maja. Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty
20/03/2022 - 12:00

Czarny chleb, czarna kawa i czerwone sztandary. Wywiad z Krzysztofem Michalikiem

- Czarny chleb kawa i czerwone sztandary pozostałyby dla nas, gdybyśmy was słuchali – wspomina swoją rymowankę Krzysztof Michalik, działacz NSZZ „Solidarność” w Sądeckich Zakładach Elektro-Węglowych (SZEW) w Nowym Sączu.

Panie Krzysztofie, firma SZEW w której Pan pracował i działał w Komisji Zakładowej, powstała w wyniku tzw. eksperymentu sądeckiego. Zaawansowana technologicznie jak na ówczesne czasy i związana z branżą hutniczą. Zgadza się?

- To prawda, firma była zlokalizowana nietypowo – wszystkie materiały, surowce do produkcji trzeba było tu przywozić. Co prawda blisko było do krakowskiej huty, ale gotowy produkt szedł już dalej w Polskę, jak również na cały świat. Był na wszystkich kontynentach.

Od kiedy zaczął Pan tam pracę?
- Od listopada 1978 r. Zaraz po szkole, a  właściwie po rocznym epizodzie na studiach.

Jaka to była firma dla młodych ludzi, którzy dopiero co wchodzą w samodzielne życie?
- To była dobra firma. To dzięki niej ukończyłem później studia na Politechnice Krakowskiej, Wydziale Inżynierii Środowiskowej. Na owe czasy zarobki tam były relatywnie dobre porównaniu z innymi zakładami, ale sama praca była bardzo ciężka. To był zakład w strukturze hutniczej i pracownicy mieli ciągle do czynienia z wyrobami węglowymi, węglopochodnymi typu grafit. Praca trzyzmianowa. Zakład pracował bez przerwy. Jednak to dzięki niemu szybciej doprowadzono gaz do Nowego Sącza. Do zakładu trafiały ogromne ilości węgla, z  którego po obróbce wyrabiano grafit. Proces produkcji był skomplikowany, trudny a ludzie schodzili po zmianie do szatni niczym górnicy z  szychty, zmęczeni i brudni. Tylko białka oczu było widać.

Na początku lat siedemdziesiątych sporo inwestowano. Później nastąpił okres załamania. Jak Pan, wówczas młody człowiek, spoglądał na ten czas i ówczesne wydarzenia? A jak było potem, kiedy w 1978 r. Karol Wojtyła został papieżem? Jak to wyglądało z Pana perspektywy?

- Wybór papieża wywołał ogromną euforię. Część produkcji nieoficjalnie przestawiono w  zakładzie na wyrób artefaktów związanych za Wojtyłą. Były odlewane płaskorzeźby. Powstawały medale pamiątkowe. Działała uboczna produkcja, poza oficjalną linią. Natomiast generalnie co do braków mam inne doświadczenia. W roku 1981 r. mój brat ukończył seminarium duchowne. Mama aby przygotować prymicje musiała jeździć za produktami spożywczymi od Jasła po Nowy Targ. Niczego nie można było kupić.

Brakowało produktów, ceny były ustalane odgórnie. Wprowadzono podwyżki cen. Czy rozmawialiście o tym?
- Przyznam się, że chyba nie. Owszem, słuchało się w domu „Wolnej Europy”. Mieliśmy inne źródła informacji, niż te oficjalne. Kiedy wprowadzono do konstytucji zapis o dozgonnej przyjaźni polsko – radzieckiej, skomponowałem taką rymowankę, którą pokazałem wychowawczyni w  szkole. Zabroniła mi jej pokazywać innym. Refren był taki: „czarny chleb, czarna kawa i czerwone sztandary; pozostałyby dla nas gdybyśmy was słuchali”

Wiedział Pan, że system władzy jest obcy ludziom, nie uległ pan oficjalnej propagandzie, ale kiedy nastąpiła zmiana?
- Impulsem był wybór Wojtyły na papieża. Byłem na jego pielgrzymce w Krakowie. Zobaczyłem wówczas, że jest nas ogromna ilość – ludzi tak samo myślących. Wizyta papieża, potem rok 80-ty kolejne podwyżki, strajki w Polsce.

Kiedy te informacje dotarły do was, do zakładu?
- Pewnie przełom lipca i sierpnia. Wydarzenia z Lublina.

Czy to prawda, że do Nowego Sącza przychodziły pociągi z wymalowanymi napisami, że tam strajkują, a tu nie?
- Było coś takiego.

A czy zakład miał jakieś tzw. przestoje?
- Nie, przestojów nie było. Kiedy chcieliśmy się zorganizować, to właściwie od razu dostaliśmy zielone światło – nie było potrzeby wymuszania czegoś przestojami. Jak tylko zawiązaliśmy komitet założycielski, poszliśmy do kierownictwa, a dyrekcja od razu wydzieliła nam pokój w biurowcu na działalność komitetu. Początkowo była jedna myśl – wypisać się ze starych związków i zapisać do nowych.

Dalszą część wywiadu z Krzysztofem Michalikiem, działaczem sądeckiej „Solidarności” przeprowadzonej przez Sylwestra Rękasa można przeczytać w kwartalniku „Sądeczanin. Historia”.

Ostatni numer kwartalnika „Sądeczanin. Historia” skupia się na pierwszych latach działania NSZZ „Solidarność”. O karnawale Solidarności piszą sądeccy historycy oraz opowiadają członkowie związku. Tego nie można przegapić!

Grudniowe wydanie kwartalnika jest dostępne w punktach sprzedaży prasy na terenie Nowego Sącza oraz Sądecczyzny, a także w biurze redakcji „Sądeczanina”. Kwartalnik dostępny jest również w e-wydaniu.

Archiwalne numery kwartalnika „Sądeczanin. Historia” można nabyć w biurze redakcji przy ul. Barbackiego 57 (czynne od poniedziałku do piątku w godzinach: 8:00 – 16:00, tel. 18 475 16 20) oraz w formie e-wydania.

Już wkrótce ukaże się nowy numer kwartalnika. Co w nim znajdziemy? Wkrótce się przekonamy.  Zapraszamy do zaprenumerowania kwartalnika na rok 2022. Prenumerata to gwarancja, że każde wydanie trafi do Twojej skrzynki pocztowej. Koszt prenumeraty rocznej kwartalnika wraz z przesyłką pocztową na terenie Polski wynosi 50 zł.

Jak zaprenumerować? Wystarczy wpłacić 50 zł na konto wydawcy: Fundacja Sądecka o nr 10 1020 3453 0000 8402 0274 0355. Wpłacając powyższą kwotę, proszę podać imię i nazwisko oraz adres prenumeratora. W razie pytań, zapraszamy do kontaktu [email protected] oraz pod numerem tel. 18 475 15 26 lub 18 475 16 31. (Zdjęcia: Kronika Województwa Nowosądeckiego, ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie, oddział w Nowym Sączu)







Dziękujemy za przesłanie błędu