Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 1 maja. Imieniny: Józefa, Lubomira, Ramony
08/11/2017 - 17:05

A jak będzie wyglądał Nowy Sącz w swoje 800. urodziny? To już w 2092 roku!

W dniach, kiedy świętujemy 725-lecie lokacji Nowego Sącza, życzmy naszemu miastu, by każda kolejna rocznica przysparzała jego mieszkańcom wielu powodów do radości! A czy potrafimy wyobrazić sobie miasto w roku 2042, kiedy świętować będziemy (czego sobie i Państwu życzę!) 750-lecie, a nawet w roku 2092, kiedy nasze wnuki uczczą 800. rocznicę lokacji?

300-lecie – 1592 r. 

Druga połowa XVI w. zaznaczyła się rozkwitem wyznań reformowanych – na Sądecczyźnie najsilniejszym był arianizm, rozwijający się tutaj pod wpływem znanego teologa Stanisława Farnowskiego. Doszło do tego, że starosta sądecki Stanisław Mężyk przekazał arianom dla celów kultu kaplicę zamkową, a na „Piekle” powstała słynna na południu Polski szkoła ariańska.  

Niejako w kontrze do promowania nowych wyznań, kapituła sądecka inwestowała w rozwój szkoły kolegiackiej – uposażono funkcję kierownika szkoły, którą najczęściej pełnili bakałarze promowani w krakowskiej Akademii. Po raz kolejny wypiękniał ratusz, otrzymując renesansowy wygląd. Odnowione też zostały wszystkie miejskie fortyfikacje. Miasto nawiedziło po jednej klęsce elementarnej: pożar, powódź i epidemia. 

350-lecie – 1642 r. 

Ostatnie pół wieku było bardzo obfite w wydarzenia. Odbyły się dwie wizytacje kościelne: kard. Jerzego Radziwiłła (1597 r.) i archidiakona sądeckiego Jana Januszowskiego (1608 r.). Na przełomie XVI i XVII wieku w Dąbrówce norbertanie wznieśli nowy kościół p.w. św. Rocha, a w 1597 r. Szymon ze Świniarska odbudował zniszczony przez powódź kościół św. Heleny.  

W 1611 r. prawie całe miasto zostało zniszczone przez wielki pożar, który spowodował wielką akcję renowacyjną i budowlaną w kolejnych latach: zbudowano nowy ratusz, przebudowano kolegiatę oraz kościoły franciszkański i norbertański, staraniem starostów Stanisława i Sebastiana Lubomirskich renesansowy wygląd otrzymał zamek. Rozwój kontrreformacji nie omijał Nowego Sącza: przy kościołach powstawały liczne bractwa religijne, zaprzestano głosić kazania po niemiecku, zadbano o ozdobienie wnętrz kościołów fundując ołtarze, obrazy i figury.  

Najbardziej znanym sądeczaninem tego czasu był Michał Sędziwój, słynny w całej Europie alchemik, przebywający na dworach cesarza Rudolfa II Habsburga i króla Zygmunta III Wazy. 

400-lecie – 1692 r. 

Bilans, jaki mogli zrobić mieszczanie w roku kolejnego jubileuszu nie wypadał korzystnie. Wprawdzie z dumą wspominano triumfalny wjazd króla Jana III Sobieskiego, wracającego w glorii spod Wiednia i heroiczne oswobodzenie miasta spod okupacji szwedzkiej, którego pod wodzą braci Kazimierza i Jana Wąsowiczów, Felicjana Kochowskiego i Jana Marcowicza dokonali sądeczanie 13 grudnia 1655 r. (na dwa tygodnie przed Jasną Górą), ale rzeczywistość nie wyglądała już tak optymistycznie.  

Wysiłek finansowy, związany z opłatami na obronę nękanego nieustannymi wojnami kraju, znacznie nadwyrężył kasę miasta. Na domiar złego, co rusz nawiedzały miasto rozmaite klęski: cztery powodzie (1648, 1651, 1653, 1662) i trzy epidemie (1651-53, 1665, 1667). To wszystko spowodowało, że liczba ludności miasta w 1665 r. spadła ponad trzykrotnie i wynosiła zaledwie 1320 osób.  

Liczba majstrów cechowych w ciągu kilku zaledwie lat spadła ze 123 do 27. By ratować upadający ośrodek, król Michał Korybut Wiśniowiecki wydał w 1673 r. przywilej, zezwalający Żydom na osiedlanie wewnątrz murów miejskich – mieli pobudzić życie gospodarcze. 

450-lecie – 1742 r. 

I znów brakowało powodów do świętowania. Kondycja Nowego Sącza odzwierciedlała sytuację w państwie - miasto chyliło się ku upadkowi. Finanse znów rujnowały podatki płacone w związku z wojnami, przede wszystkim katastrofalną wojną północną. Znów nawiedzały miasto klęski żywiołowe: katastrofalna epidemia z 1710 r. (po której w mieście było zaledwie 15 mistrzów cechowych) i pożar z 1712 r.  

Dokładnie w roku jubileuszowym spłonął kościół św. Mikołaja. Pozytywnymi nowościami była budowa murowanej synagogi i przybycie w 1732 r. do Nowego Sącza pijarów, którzy wznieśli kościół p.w. św. Józefa Kalasantego i kolegium, w którym ostatecznie nie uruchomiono jednak szkoły. 

500-lecie – 1792 r. 

Niezwykle barwne półwiecze. Jego początek był obiecujący: odnawiano kolegiatę, opat Jan Lasota Szczkowski odremontował i ozdobił kościół Ducha św. (m.in. dobudowano wieżę), po pożarze z 1753 r. rozpoczęto odbudowę kościoła franciszkanów, Marcin Witkowski, kierownik szkoły kolegiackiej, przeprowadził jej reformę i znacznie podniósł poziom kształcenia (nazywana była wówczas „Kolonią Akademicką”), zaludnienie miasta zaczęło wzrastać (podwoiło się), rosła liczba zakładów rzemieślniczych.  

Jednak wszystko przekreśliły wydarzenia z 1770 r. W związku z tym, że również na Sądecczyźnie prowadzone były działania zbrojne w ramach konfederacji barskiej, w czerwcu 1770 r. wojska austriackie rozciągnęły tzw. kordon sanitarny, faktycznie anektując starostwa czorsztyńskie, nowotarskie i sądeckie. Szlachta sądecka 20 listopada tegoż roku uznała cesarzową Marię Teresę za swoją władczynię, pieczętując w ten sposób włączenie miasta w obręb monarchii habsburskiej.  

Działania nowej władzy doprowadziły do sytuacji, w której w roku 500-lecia lokacji nie istniał już archidiakonat sądecki i kapituła (skasowane odpowiednio w 1782 i 1791 r.), nie było w mieście żadnego męskiego zgromadzenia zakonnego (kasata norbertanów w 1784 r. franciszkanów w 1785 r., i pijarów w 1786 r.), zniknęły kościoły św. Walentego (1781 r.) i św. Wojciecha. Nowy Sącz spadł do rangi biednego galicyjskiego miasteczka. Jedynym promykiem było utworzenie tutaj w 1782 r. siedziby cyrkułu, co dawało nadzieję na powstanie nowych urzędów i instytucji państwowych. 

550-lecie – 1842 r. 

Wiele się w mieście zmieniło od poprzedniego jubileuszu. Po pięciuset latach wróciły czasy, gdy w mieście żyła wieloetniczna społeczność: Polacy, Niemcy, Czesi. W mijającym półwieczu liczba ludności podwoiła się do ok. 6 000. Nowy Sącz znalazł się w granicach nowoutworzonej diecezji tarnowskiej.  

Zamiast kolegiaty, sądecką parafią zarządzali proboszczowie: pierwszy funkcję tę objął w 1789 r. ks. Jakub Pstruszyński, a w roku jubileuszowym plebanem był najbardziej długowieczny z sądeckich proboszczów, ks. Bartłomiej Janczy, duszpasterzujący w latach 1801-1852. W 1804 r. całkowicie rozebrano mury miejskie, co z jednej strony pozbawiło nas cennej historycznej pamiątki, ale z drugiej umożliwiło rozwój przestrzenny Nowego Sącza.  

W złym stanie znajdował się zamek, którego zachodnia część w 1813 r. rozstała zabrana przez powódź. W wyniku gruntownej przebudowy gotycki charakter straciła kolegiata, rozebrano kościoły franciszkanów i św. Krzyża. W mieście pojawiło się austriackie wojsko, dla którego wzniesiono koszary przy ul. Jagiellońskiej.  

Koloniści niemieccy przynieśli ze sobą nowe wyznanie – w 1801 r. w dawnej kaplicy kościoła franciszkanów stworzyli zbór protestancki. W 1818 r. utworzono sześcioklasowe gimnazjum męskie. W 1832 r. przybyli do Sącza jezuici, tworząc tu prężny ośrodek duszpasterski i naukowy (prowadzili studia z teologii i filozofii dla swoich kleryków oraz sprawowali pieczę nad gimnazjum).  

Jakub Marcin Bulzak 

Pełną treść materiału znajdziesz w najnowszym, listopadowym wydaniu miesięcznika "Sądeczanin"







Dziękujemy za przesłanie błędu