Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
21/11/2012 - 10:07

W oczekiwaniu na dobre zakończenie. Koniec świata!

Lubimy szczęśliwe zakończenia. Kochamy historie, które kończą się dobrze, które niosą nadzieję. Książki czy filmy bez happy endu rzadko odnoszą sukces, wolimy te, które poruszają, chwytają za serce, niosą nadzieję. Czy mnie także czeka dobre zakończenie?
To, wbrew pozorom, bardzo ważne pytanie. Możemy sobie żyć wcale nie myśląc o TYM dniu. Do czasu. Jak skończymy? Jako kto? To pytanie jest po prostu ludzkie, właściwe nie tylko wierzącym. Życie, które ucieka, czas, który bezpowrotnie mija, osoby, które odchodzą. Nie da się nie myśleć o końcu. I nie chodzi wyłącznie o moją śmierć, ale o „koniec końców”.
Filmów o końcu świata jest mnóstwo. Są stale popularne, czyli – jest zapotrzebowanie. Ciekawe skąd się ono bierze. „Armageddon”. „Jestem legendą”. „Pojutrze”. „Dzień zagłady”. „Dzień niepodległości”. Wojna światów”. Mają nas przerazić, zastanowić, a może pocieszyć, dostarczyć rozrywki? Wydaje mi się, że przez takie lekkie, bądź co bądź. filmy – bagatelizujemy sprawę i o apokalipsie myślimy już jedynie jako fantastycznym motywie, który można między bajki włożyć. I to jest najbardziej szkodliwe działanie tego typu obrazów. Dla nas, sprawa ma się bowiem zgoła inaczej.
Chrześcijaństwo to nie tylko dobra nowina o tym, co już się wydarzyło, o Wcieleniu Bożego Syna, Jego zbawczej śmierci i chwalebnym zmartwychwstaniu, które głosi Kościół; to także dobra nowina o tym, co się wydarza dziś i o tym, że ten świat kiedyś się skończy. Tak, nie pomyliłam się: to jest najlepsza nowina dla ludzkości! Wszechświat nie jest puszczonym w ruch niezależnie się rozwijającym tworem, a my nie jesteśmy stworzeniami, które po prostu w pewnym okresie czasu w nim istnieją. O nie, to by przecież nie miało sensu! Ta historia musi mieć swój koniec.
Dobra nowina jest taka, że to będzie szczęśliwe zakończenie. Jeśli wierzymy Bogu – nie powinniśmy mieć co do tego żadnych wątpliwości. Skoro obiecał, to tak właśnie będzie. Niewiele wiemy o TYM dniu, ale coś jednak zostało nam objawione. Na kartach Biblii wielokrotnie jest mowa o końcu świata, w obu Testamentach. „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba.” Obraz odczytywany w kościołach całego świata w ubiegłą niedzielę przypomina nam, że wszyscy zobaczą Jego przyjście. Wtedy wiara już na nic się nie zda. Wszyscy zrozumieją się, że Bóg jest prawdomówny.
Co będzie ze mną? Nie wiem, ufam, że będę wśród Jego wybranych. Nie biorę pod uwagę innej możliwości. „Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza” – powtarzam za Psalmistą” (PS 16,5). Wierzę, że moje osobiste dobre zakończenie, to Chrystus, ten, któremu dzisiaj służę i którego wybieram. Zresztą, cieszę się na TEN dzień niezależnie od mojego położenia. Przecież to będzie Jego dzień, Jego ostateczne zwycięstwo i koniec wszelkiej udręki: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21,27).
Niebo i ziemia przeminą, skończą się, przestaną istnieć tak, jak je znamy. Nie wiemy w jaki sposób się to stanie, czy będą kataklizmy, zaraza czy inne nieszczęścia, nie wiemy czy doczekamy TEGO dnia, ale – to wcale nie jest najważniejsze. Bo dobre zakończenie się wydarzy, a mój w nim udział zależy od tego czy dziś otwieram serce Temu, który stoi u drzwi i kołacze, czy słucham Jego głosu, słów, które nie przeminą.

Anna Wojna






Dziękujemy za przesłanie błędu