Gomulec komentuje ME w piłce ręcznej: Zgotowaliśmy sobie piekło!
Według mnie problem naszego zespołu siedzi w głowach zawodników! Patrząc z tego punktu widzenia, wcale nie jest plusem to, że gramy u siebie przed taką publiką, ponad 5 tys. kibiców na każdym meczu. Z tego sie bierze bardzo duża presja, z którą chyba nasi zawodnicy sobie nie radzą( nawet ci najbardziej doświadczeni a tym bardziej młodzi, jeszcze nie ograni zawodnicy ), no może oprócz Jureckiego (ale tylko w ataku, bo jego gra w obronie, w porównaniu do meczu z Francja w tym meczu była kiepska ) i Bieleckiego (bardzo dobra gra w ataku, choć szkoda jego karnego nie wykorzystanego, jak również tego drugiego przez Jureckiego ).Tu się trzeba mocno zastanowić co jest powodem i jak wytłumaczyć, że wygrywamy po bardzo ładnym meczu z drużyną Francji, z którą wcale nie musieliśmy wygrać, bo to oni byli faworytem, a mecze które powinniśmy wygrać, tak jak sobotni z Norwegami - przegrywamy po bardzo słabej grze. Albo takie mecze, jak z Serbią i Macedonią nasz zespół wygrywa dzięki szczęściu? Chyba trzeba otwarcie powiedzieć, że w dalszym ciągu, po prostu duża grupa naszych zawodników nie udźwignęła presji związanej z Mistrzostwami Europy i oczekiwaniami nie tyko kibiców.
Podsumowując postawę naszego zespołu trzeba powiedzieć, że chyba gdzieś sobie przysnął trener Biegler, bo zapomniał wraz zawodnikami o tym, że piłka ręczna jest grą zespołową, a tu były nasze największe mankamenty: brak gry zespołowej (chyba zapomnieliśmy, że mamy dwóch skrzydłowych, brak gry na skrzydle kończących akcje P. Krajewskiego czy A. Wiśniewskiego, bo w całym meczu oddaliśmy 2 rzuty i to tylko z prawego skrzydła. Pozostałe piłki nie docierały do skrzydeł. Jeden szybki atak na osiem Norwegów a poza tym gra nasza opierała sie tylko na grze środkiem ( tu się przypominają mecze z ub. roku w Katarze w fazach eliminacyjnych, tam popełnialiśmy podobne błędy). Poza tym słaba gra w tym meczu obrotowego K. Syprzaka. Nasuwa się pytanie, czy nie warto było zaryzykować, dając w jego miejsce młodego Gębale? I co najważniejsze - katastrofalna gra w obronie naszej ekipy, do której dostroili się nasi bramkarze (14- procentowa skuteczności gry w całym meczu to dramat!!!). Każdy, no może prawie każdy rzut Norwegów z drugiej linii kończył się bramką. Nasi zawodnicy w obronie przypominali zbieraninę ludzi, którzy chyba nie wiedzieli, że piłka ręczna zaczyna się od obrony, ale cóż, tak czasami bywa .
Na koniec pragnę powiedzieć, że taki wynik z Norwegami to był chyba najniższy wymiar kary dla polskiego zespołu. Mam nadzieję, że po tym zimnym prysznicu chłopaki szybko się pozbierają, bo do poniedziałku, do godziny 20.30, tzn. do meczu z Białorusią, zostało już niewiele czasu. Będzie to kolejny mecz z gatunku dreszcowców, który musimy wygrać i znając naszą ekipę, na pewno nam, kibicom, dostarczy wiele wrażeń i napięcia nerwowego podniesionego do granic ludzkiej wytrzymałości.
Jacek Gomulec, trener piłkarek ręcznych MKS Beskid Nowy Sącz