Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 20 maja. Imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny
02/09/2020 - 18:05

"Przerzuty broni idą stąd do nich kanałami."

Osobiste zapiski Moniki Żeromskiej, córki wielkiego pisarza – autora „Przedwiośnia” – przenoszą nas w dramatyczne czasy okupacji hitlerowskiej, Powstania Warszawskiego oraz okresu powojennego.

Na Placu Trzech Krzyży Niemcy ustawili ogromny, piętrowy ekran z desek, frontem odwrócony do Nowego Światu. Z tyłu popierało go rusztowanie z łat i desek. Na tym ekranie wymalowany był obraz – w gigantycznych rozmiarach Churchill w swoim półcylindrze na głowie z cygarem, a za nim skradający się tłum postaci bolszewików w szpiczastych czapkach z czerwoną gwiazdą, z łapami ociekającymi krwią i z krwawymi nożami w zębach. Na górze olbrzymie czarne litery: „Oto podpalacz świata”. Idąc przez plac, zauważyłam, że ludzie oglądają to dzieło jakoś z bardzo bliska i chętnie się tam gromadzą. Przepchnęłam się i ja i zobaczyłam, że w rogu na dole tego ekranu ktoś przylepił małą, wyciętą z gazety fotografię Hitlera, a pod nią napisał wiecznym piórem: „A tio ktio?” Właśnie tak pieszczotliwie: „tio ktio”.[…].

Byłam raz w nocy na Rynku Starego Miasta, kiedy rozpoczął się ten ich nalot w kamienicy Towarzystwa Wydawniczego w mieszkaniu państwa Nikodemskich. Wszyscy postanowili zejść do piwnicy, ale ja byłam bardzo przeziębiona i wolałam już nalot i niekonieczną bombę niż nieuniknione zapalenie płuc w zimnej i wilgotnej piwnicy. Zostałyśmy więc na górze. Przed nalotem bolszewicy zrzucali na miasto flary, jakby wiązki rakiet, które zawisły nieruchomo w powietrzu niby przepiękne żyrandole, oświecając jaskrawo złotym światłem wielką przestrzeń miasta. Stałam w oknie na pierwszym piętrze i patrzyłam na to zjawiskowo piękne widowisko. Okna Rynku były zaciemnione, ale wszystkie złocenia, metalowe okucia, cała polichromia świeciła, drżała i gorzała od światła flar, a to światło nie było nieruchome, więc i cienie poszerzały się i zmieniały swoje miejsca, cała ta pusta przestrzeń, plac i  kamienice żyły, lśniły i same dla siebie piękniały w miarę powolnego przesuwania się flar. Bomby spadły gdzieś dalej, samoloty odleciały, artyleria przeciwlotnicza umilkła, tylko czarne niebo przeciągnięte było bladymi smugami po wybuchach pocisków, rozdmuchiwanymi przez wiatr. Powoli ten przepiękny królewski spektakl zaczął gasnąć, ale taki pokaz piękności samego miasta, bez ludzi, dla nikogo – tego nigdy nie da się zapomnieć. Zaczyna się coraz ciężej dziać w dzielnicy żydowskiej. Wybuchają tam co dzień strzelaniny, oni są zorganizowani i zdecydowani na wszystko. Przerzuty broni idą stąd do nich kanałami. Dzieje się coraz więcej, co dzień i co noc. Było odbicie więźniów z karetki gestapo na Długiej pod Arsenałem. Ci, którzy się uratowali, zostali przeprowadzeni przez nasz dom na Brzozowej. Coraz cięższe są walki w getcie, Niemcy rzucają tam coraz więcej wojska i nie mogą dać rady, ale to jest zagłada tych ludzi i miasta. Stoi tam wielki czarny słup dymu, który pochyla się i kładzie na nas, kiedy wiatr powieje z zachodu.


Monika Żeromska, Wspomnień ciąg dalszy, Wyd. Czytelnik, Warszawa 2007







Dziękujemy za przesłanie błędu