Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
17/04/2020 - 09:30

"Zimna trzydziestoletnia": trudno odwracać się w pędzie

Wiado­mo, że samymi książkami tego nie zmienimy. Ale to nie znaczy, że nie warto próbować.

Fragment z rozdziału "Czy ona jest piękna?"

(…)

Skutki długoletniego braku Polski prowincjonalnej w polskiej publicystyce są bowiem wymierne. Sprawiły, że była ona na przemian zaniedbywana (np. ekonomicznie), drenowana (w sensie demograficz­nym) czy wreszcie zasypywana nie zawsze trafionymi inwestycjami, a ostatnio politycznie rozgrywana w brutalnej grze o władzę. Wiado­mo, że samymi książkami tego nie zmienimy. Ale to nie znaczy, że nie warto próbować.

Tropem wytyczonym przez Springera poszli inni. Magdalena Okra­ska skoncentrowała się na jednym regionie. Opowiedziała o Zagłę­biu, w którym mieszka. Regionie trochę widmowym. W 1932 roku Władysław Broniewski pod wpływem wizyt w tym regionie napisał wiersz Zagłębie Dąbrowskie. Trwał kryzys, region krwawił. Produkcja przemysłowa spadła o połowę, bezrobocie biło rekordy. Rząd zamiast pomagać – szkodził. Żadna z międzywojennych sił politycznych nie była w stanie złamać społecznego status quo II RP. Takimi wierszami jak Zagłębie… Broniewski zadawał pytanie, które tłukło się w głowach ludzi doby wielkiego kryzysu. Jak to możliwe, że tak bogaty Zachód może doświadczać tak ogromnej ekonomicznej depresji? Czy siła, która zmienia dawne klasy pracujące w niepotrzebne ludzkie odpady, jest do okiełznania? Jakim sposobem można od stu lat wydobywać węgiel i zamieniać go na „mór, na nędzę i na głód”.

Tak się składa, że pochodzę z okolic Zagłębia. I doskonale pamiętam, jak historia zatoczyła tu koło. W latach 90. skok w kapitalizm sprawił, że powróciły zjawiska takie, jak kryzys, bieda, brak perspektyw i bez­robocie. Rzeczywistość, o której szeroka opinia publiczna przez lata (czy taktownie, czy bezmyślnie, to w sumie bez znaczenia) milczała.

Na szczęście przemówiła Magdalena Okraska. To trzeba było zro­bić. Bo, jak celnie mówi autorka, ci, których kolorowy pociąg z napisem „transformacja” powiózł radośnie daleko, nie są w stanie po prawie trzech dekadach zrozumieć, że ta sama zmiana zostawiła daleko w tyle setki tysięcy ludzi z większych i mniejszych ośrodków. „Po co, skoro pociąg pędził przed siebie w stronę Europy, a żeby z niego nie wypaść, trzeba było mocno się trzymać na zakrętach. Trudno odwracać się w pędzie”.

Dla liberałów książka Okraski jest wyrzutem sumienia. Wcześniej się do niego przyznawali, ale po 2015 roku schowali go gdzieś głęboko na dnie duszy. Teraz trzeba walczyć z PiS-em i nie czas rozczulać się nad strukturalnymi problemami transformacyjnego „sukcesu”. PiS też od­wrócił się z niesmakiem. Za dużo tu bowiem sentymentu za „komuną”, za dużo obrazków świadczących, że 500 plus czy podwyżka płacy mi­nimalnej to początek, a nie zwieńczenie drogi do zmiany społecznego status quo. Czyli przekładając to na realia zagłębiackie, na przywróceniu tej jałowej ziemi odrobiny żyzności. (...)

Rafał Woś, „Zimna trzydziestoletnia. Nieautoryzowana biografia polskiego kapitalizmu”,  Mando, 2019
Dziękujemy wydawnictwu WAM za udostępnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu